
Od II wieku p.n.e do IV wieku n.e. tereny obecnej Chorwacji, Słowenii, Bośni i Hercegowiny, znajdowały się pod panowaniem Cesarstwa Rzymskiego. Do dziś, poruszając się wzdłuż chorwackiego wybrzeża, bez trudu natrafimy na wiele pozostałości po Rzymianach z tamtych czasów.
Co zaskakujące, w większości znajdują się one w prywatnych rękach, a prawo chorwackie nie chroni ich w jakiś specjalny sposób. Będąc w Salonie, o której więcej możesz przeczytać kilka akapitów niżej, zapytałam pani obsługującej sklepik z pamiątkami, jak to możliwe, że tuż obok ruin starożytnego miasta buduje się domy mieszkalne. Jak to możliwe, że władze nie nakładają żadnych ograniczeń. Odpowiedziała, że gdyby nakładali, to w zachodniej części Chorwacji niemożliwa byłaby budowa czegokolwiek, gdyż pozostałości jest tak dużo, że każdy je znajduje na swojej działce. I rzeczywiście, wystarczy oddalić się nieco od tych stricte turystycznych miejsc, przejść się uliczką między domami, a zauważymy różne elementy starożytnych rzymskich budowli wkomponowane w ogrody i elewacje domów.
Amfiteatr w Puli
Ta monumentalna budowla powstała w I wieku p.n.e., za rządów cesarza Wespazjana. Amfiteatr został zbudowany poza murami ówczesnego miasta. Obok Koloseum w Rzymie i Al-Dżamm w Tunezji, jest to jeden z najlepiej zachowanych amfiteatrów z tamtych czasów i jednocześnie jeden z największych. 5 kondygnacji, 32 metry wysokości, 132 metrów długości i 105 metrów szerokości, 15 bram i możliwość zgromadzenia 23 tysięcy widzów podczas widowiska… to robi wrażenie. Nie bez powodu Pula nazywana jest Istryjskim Rzymem. Jego przeznaczeniem, podobnie jak w przypadku rzymskiego odpowiednika, były walki gladiatorów, polowania na dzikie zwierzęta i numachie, czyli rekonstrukcje bitew morskich. Będąc na miejscu warto przetestować właściwości akustyczne budowli.
W 2007 roku amfiteatr w Puli został wpisany na listę siedmiu nowych cudów świata. Obecnie urządzane są tam koncerty światowej sławy artystów.
Wstęp do amfiteatru jest płatny, kosztuje 20 kun.
Starożytne miasto Salona (Solin)
Większość turystów, których destynacją jest Split, nie jest świadoma tego, jakie cudo znajduje się zaledwie 8 km na północny-wschód od tego miasta. Na ogromnej połaci terenu rozsiane są ruiny starożytnej osady z pozostałościami domostw, ulic, kościołów. Znajdziemy tam także grobowce i amfiteatr. Bilet wstępu kosztuje 20 kun i uważam, że atrakcje są warte swej ceny. Zwiedzając to miejsce od strony centrum Solinu, zgodnie z brązowymi drogowskazami, w pierwszej kolejności trafiamy do ruin świątyni, gdzie zgromadzono grobowce. Po prawej stronie, obok budynku muzeum, znajduje się ogród. Elementy starożytnych kolumn i fasad budynków przeżywają tam drugą młodość. To właśnie z nich skonstruowane są ławki i stoliki. Obok wejścia do ogrodu znajdziemy bramę prowadzącą do ruin starożytnej osady oraz amfiteatru.
Pałac Dioklecjana w Splicie
Rezydencja cesarza Dioklecjana z III wieku jest tak rozległa, że przechadzając się starówką Splitu w pierwszym momencie można jej nie zauważyć. Niejeden turysta krąży po starych uliczkach miasta szukając pałacu. A on w zasadzie zajmuje niemal całą starówkę, bardziej przypominając obwarowane starożytne miasto niż pałac. Cesarz Dioklecjan nie szczędził pieniędzy na swoją, imponujących rozmiarów, rezydencję. Sprowadzał do jej budowy najlepsze materiały z Włoch i Grecji. Do pałacu prowadziły cztery bramy: Złota, Srebrna, Brązowa i Żelazna, a od strony morza mury obmywały fale. Wewnątrz pałacu poprowadzono dwa prostopadłe trakty. W centralnej części pałacu wyznaczono reprezentacyjny podłużny dziedziniec – perystyl, położony kilkadziesiąt centymetrów niżej, w stosunku do otoczenia. Północną część pałacu zamieszkiwała służba. Cesarz zajmował apartamenty z widokiem na morze.
Obecnie, w obrębie pałacowych murów stoi 220 budynków, zamieszkiwanych przez ok. 3 tysiące osób.
Chcesz dowiedzieć się więcej o atrakcjach Chorwacji? Zajrzyj do naszych poprzednich wpisów. Zacznij od planu 15-dniowego urlopu na Bałkanach.
Starożytne zabytki wkomponowane w nowoczesne budownictwo to niestety nie najlepszy widok.
Ale gorzej wyglądją ruiny amfiteatru w Budapeszcie z blokowiskiem w tle. Widać, musimy z tym jakoś żyć…
Takie obrazki niestety stają się standardem. Każde większe miasto z historią i zabytkami narażone jest na takie patchworkowe nieporozumienia jak np w Budapeszcie. Idziesz potem starówką i myślisz jak paskudnie ją pozlepiano z zupełnie niepasujących do siebie elementów. Ale ktoś zawszena tym korzysta. Pewnie niejeden gość hotelu Hilton w Budapeszcie jest skłonny zapłacić więcej za nocleg tylko dlatego, że obiekt znajduje się między najstarszymi zabytkami miasta.
Piękne zdjęcia!
Cieszę się, że się podobają 🙂
Trochę dziwnie to wygląda… z drugiej strony, pewnych rzeczy się nie zatrzyma.
Ciągnie mnie ta Chorwacja, bo i zabytki, i natura, i morze… Tylko przerażają mnie tłumy. Nie cierpię tłumów! 🙁
My też. Dlatego wybraliśmy się tam już poza sezonem i między innymi dlatego więcej tam nie planujemy jechać (no chyba, że przejazdem).
Prócz Rzymian Chorwację nawiedzali i budowali również m.in. Wenecjanie i Osmanie 🙂
Pozdrowienia
W amfiteatrze byłam :). A sprawa z zabytkami w prywatnych rękach ciekawa. Pytałaś, jak to działa w praktyce? My mamy przykład tego zamku na Jurze, który jest najpiękniej odnowionym z zamków na wyżynie. Ale z drugiej strony – podobno mega dużo historycznych nieścisłości. Więc ten prywatny mecenat może być super, a może nie za bardzo.
Bardzo ladne zdjecia 🙂 Jakbym nie przeczytala posta to myslalabym, ze zostaly zrobione we Wloszech