Do Zagrzebia trafiliśmy przypadkowo. Nie było go w planie naszego urlopu na Bałkanach. Nie dlatego,…

Czytając nasz ostatni post, traktujący o wojnie w Jugosławii i jej skutkach, mogliście odnieść wrażenie, że Sarajewo jest smutne i przygnębiające. A prawda jest taka, że przepełnione jest akcentami emanującymi pozytywną energią. To miasto nie jest ani piękne, ani okazałe. Jak na stolicę, bardzo ubogie i nie wyróżniające się niczym szczególnym wśród innych dużych miast tego regionu. Ma jednak w sobie to coś, co przyciąga, łapie za serce i nie daje o sobie zapomnieć. Kto spędził w nim choć jeden dzień, chce wrócić. Zupełnie jak w przypadku Lwowa.
Do Sarajewa trafiliśmy pod koniec naszego urlopu na Bałkanach. Dwa dni wcześniej zarezerwowaliśmy nocleg za pośrednictwem serwisu noclegowego w hostelu położonym w centrum miasta. Byliśmy jedynymi gośćmi w tym czasie. Pierwszym, co nas urzekło w Sarajewie, była obsługa hostelu. Dwoje młodych ludzi stawało na głowie, aby nam dogodzić. Opowiedzieli nam jak się poruszać po Sarajewie, co zobaczyć, gdzie zjeść, używając do tego dwóch map i zdjęć, i dzieląc się przy tym różnymi ciekawostkami. Choć w ofercie hostelu stoi czarno na białym, że parkowanie w garażu podlega dodatkowej opłacie, powiedzieli, że nie ma potrzeby żebyśmy płacili, bo i tak nie ma żadnych innych gości, a na zewnątrz niebezpiecznie trzymać samochód. Naprawdę, rzadko spotykamy się z takim zaangażowaniem.
6 atrakcji Sarajewa, które trzeba zobaczyć
1. Baščaršija i Sebilj
To numer jeden w przewodnikach po Sarajewie. Nie bez powodu. Klimat tego miejsca jest wyjątkowy. Słowo Baščaršija oznacza dosłownie główny rynek. Przeznaczeniem tego miejsca od wieków był handel. Obecnie dodatkowo stanowi atrakcję turystyczną i miejsce spotkań.
Jeśli będziecie mieć okazję, odwiedźcie ten deptak o różnych porach dnia. Rano przyjdźcie tutaj napić się kawy. W jednej z malutkich kawiarenek zamówcie bosanską kahvę w tygielku. Poobserwujcie ludzi wokół siebie. O tej porze dnia nikt tam się nigdzie nie spieszy. Picie kawy jest tam swoistym porannym rytuałem. Zauważycie, że zatrzymują się tam różni ludzie – w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Zauważycie biznesmenów z aktówkami, którzy w drodze do pracy przysiadają na chwilę, zauważycie matki z dziećmi, starszych panów palących fajkę, kobiety zawinięte w hidżab. Zauważycie też żebraków, najczęściej z dziećmi. I oni zapewne zauważą też was. Będą podchodzić i będą namolni. Po jednych pojawią się następni i tak w kółko. To etatowi żebracy. Są tam o każdej porze dnia.
Siedząc tam, zwróćcie uwagę na dachy budynków. Tylko jakieś 10% przetrwało wojnę. Bez trudu je zauważycie. Pozostałe mają nowe dachówki. To daje wyobrażenie o skali zniszczeń po wojnie. Pomyślcie o tym, a następnie rozsmakujcie się w kawie, którą przyniesie wam kelner. Ona smakuje wyjątkowo i zapewniam was, nigdzie indziej takiej kawy nie wypijecie. Zachęcamy do zaopatrzenia się w tygielek w jednej z bocznych uliczek placu – ul. Kazandžiluk. To ważne, aby kupić tygielek właśnie tam, bo dostaniecie oryginalne sarajewskie rękodzieło. Gdzie indziej z pewnością traficie na pamiątki importowane z Chin. Po powrocie do domu będziecie tęsknić za tą kawą. W jednym z poprzednich wpisów opisaliśmy nasz sposób na zrobienie kawy w tygielku. Smakuje wyśmienicie, aczkolwiek smak kawy z Sarajewa jest nie do odtworzenia.
Sprawdźcie: Ta kawa niejedno ma imię
Pośrodku deptaku znajduje się drewniana budka. To studnia Sebilj. Pozostałość po czasach osmańskich i jednym z pierwszych wodociągów w Europie. Kiedyś tego typu studni było w całym mieście ponad sto. Jeśli macie ochotę, możecie napić się wody z jednego z kraników studni. Woda jest zdatna do picia i smaczna. Mówi się, że kto napije się wody z tej studni, nigdy nie zapomni Sarajewa.


2. Gazi Husrev begov bezistan
Kilka kroków od miejsca, w którym będziecie pić bosanską kahvę, znajduje się pasaż handlowy z 1555 roku, położony poniżej poziomu drogi, który od wieków pełni tę samą funkcję. Nawet jeśli nie planujecie nic kupować, warto się przejść jej głównym korytarzem i zapoznać się z asortymentem, tak bardzo oddającym różnorodność kulturową tego miasta.



3. Meczety
Nauczona doświadczeniem, gdziekolwiek jadę, zawsze mam przy sobie dość dużą chustę. W Bośni i Hercegowinie przydaje się szczególnie. Jeśli kobieta chce wejść do meczetu, powinna mieć zakryte ramiona i nogi, a często wymaga się także nakrycia głowy. Dlatego nawet w upał, warto nosić tutaj długą spódnicę lub długie przewiewne spodnie i mieć w torebce awaryjną chustę.
Meczetów w zabytkowej części Sarajewa jest kilkanaście. Warto wejść do co najmniej jednego. Najbliżej miejsca, w którym pije się kawę, znajduje się meczet Baščaršijska džamija, pochodzący z XVI wieku, który słynie z doskonałej akustyki. Najbardziej okazały meczet znajduje się jednak nieco dalej. Meczet Gazi Husrev-bega (Begova džamija) pochodzi z 1530 roku i jest to jedna z najbardziej okazałych sakralnych budowli muzułmańskich na Bałkanach. Przed meczetem znajduje się okazała studnia šedrvan, która kiedyś prawdopodobnie służyła do rytualnych obmyć przed modlitwą, ale w tej kwestii nie mam pewności. Obok meczetu stoją dwa budynki. To mauzolea z XVI wieku, zwane turbetami. Jedno z nich skrywa szczątki tureckiego fundatora meczetu, Gazi Husrev-bega.
Warte uwagi są także charakterystyczne muzułmańskie nagrobki znajdujące się w sąsiedztwie meczetu. Po kamieniu, z którego je wykonano, a także po bogatych zdobieniach, można domyślić się, że to pochówki wysokich rangą namiestników.




4. Sarajevska Pivara
Jeśli ktoś lubi piwa regionalne tak jak my, będzie w siódmym niebie. To miejsce jest wyjątkowe pod każdym względem. Browar został założony w 1864 roku i była to pierwsza tego typu instytucja w Bośni. Pierwszym co zachwyca, jest samo wnętrze browaru, okazałe i niezwykle stylowe. Drugim – smak piwa, spróbowaliśmy wszystkie rodzaje. Trzecim – smooth-jazz na żywo.


5. Przekorny domek
Historia tego domku mnie urzekła. A sięga ona XVI wieku, kiedy to w miejscu, w którym stał, ówcześni włodarze miasta zaplanowali wybudowanie meczetu. Jednak właściciel domu nie zgodził się na jego wyburzenie. Zażądał przeniesienia domu w inne miejsce. Rozebrano go i cegiełka po cegiełce odbudowano po drugiej stronie rzeki. Historia powtórzyła się 200 lat później, kiedy dom znów stanął na przeszkodzie władzom miasta, którzy w jego miejscu chcieli wybudować ratusz. Wnuk pierwszego właściciela zażądał przeniesienia domu w inne miejsce. I jego żądanie zostało spełnione. Obecnie Przekorny Dom soi niedaleko swojego pierwotnego położenia, obok meczetu, po południowej stronie rzeki Miljacki. Na parterze znajduje się restauracja.

6. Miasteczko olimpijskie z 1984 roku
W lutym 1984 roku, czyli wtedy, kiedy o nas jeszcze ptaszki nie ćwierkały, w Sarajewie zorganizowano zimowe igrzyska olimpijskie. W zawodach wystartowało 1273 zawodników z 49 krajów. Budżet igrzysk wynosił 160 milionów dolarów. I nie byłoby w tym nic zaskakującego, tego typu imprezy zawsze były drogie, gdyby nie to, że Jugosławia znajdowała się wtedy w kryzysie gospodarczym, inflacja wynosiła 50%, a dług zagraniczny 20 miliardów dolarów. Mimo to, na konto komitetu organizacyjnego wpłynęło 214 tysięcy dolarów, pochodzące ze spontanicznej zbiórki datków wśród mieszkańców Sarajewa. To jest gest! I co najlepsze – inwestycja została ukończona przed terminem.
Największą inwestycją była modernizacja stadionu Kosevo, drugą w kolejności budowa toru bobslejowego na jednym ze wzgórz otaczających Sarajewo. I tam właśnie się wybraliśmy, zobaczyć jak to wygląda w tym momencie. To tam właśnie natknęliśmy się na bazę snajperów, o której pisaliśmy w poprzednim poście.



Sarajewo kryje jeszcze wiele ciekawych miejsc i wiele tajemnic do odkrycia. Obydwoje chcemy tam wrócić i spędzić nieco więcej czasu.

Mój kolega Anglik rzucił ostatnio pracę tylko po to, aby móc pracować jako freelancer i przenieść się właśnie do Sarajewa. Podobno ma w sobie tę magię 🙂 Sama nigdy nie byłam (w ogóle mam ogromne zaległości w podróżach po Bałkanach), ale to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które chciałabym odwiedzić.
Ten rynek na Twoich zdjęciach jest przesliczny. Ale najbardziej fascynowałoby mnie miasteczko olimpijskie, uwielbia takie opuszczone miejsca!
Muszę przyznać, że myśląc o odwiedzeniu Bałkanów jakoś nie myślałam za bardzo o Sarajewie, ten wpis wiele zmienia w moim podejściu, jeśli w końcu uda mi się tam dotrzeć na pewno odwiedzę to miasto 🙂
Historie Przekornego Domku znalam wczesniej, ale dopiero teraz widze, ze warty jest zachodu! Piekny:)
Pożyteczny wpis! Linkuję go sobie na mojej pinterestowej tablicy o Bałkanach. Browar regionalny <3
Byłam i bardzo mi się podobało, choć przygód miałam w Sarajewie tyle, że mogłabym obdzielić parę osób…
Z największą przyjemnością 🙂
Hej,
Bardzo fajny blog. Masz od nas jeden punkcik w konkursie Blog Roku:)
Zapraszamy również do subskrybowania naszego bloga w celu pozostania stale w kontakcie!
Pozdrawiamy,
Republika Podróży
Na liście zdecydowanie brakuje mi jednego miejsca – to Vijecnica, czyli dawny Ratusz, przerobiony później na Bibilotekę Narodową, która doszczętnie spłonęła podczas oblężenia miasta. Jak mieszkałam w Sarajewie (6 lat temu), to dopiero zabrali się za jej odnowienie, ale teraz wygląda pięknie!
PS. Sarajewianie nie piją jedynie porannej kawy.. Oni piją ją od rana do nocy, jest to dla nich swoisty rytuał. Nie widziałam jeszcze żadnego miasta na świecie, w którym – tak jak w Sarajewie – kawiarnie byłyby pełne niezależnie od pory dnia!
A my po kretyńsku odpuściliśmy Sarajewo… :/ muszę kiedyś pojechać!
Koniecznie Szymon! Znając poniekąd Twoje kierunki podróżnicze, jestem pewna, że Sarajewo zrobiłoby na Tobie ogromne wrażenie