Już miesiąc minął odkąd wróciliśmy z Norwegii, a nas ciągle od czasu do czasu nachodzi…

Tygodniowe wczasy z prywatnym przewodnikiem to była dla nas totalna nowość. Nie licząc wyjazdu na narty z biurem podróży, nigdy nie byliśmy na wakacjach typu all inclusive. Powody były dwa – (1) nie lubimy wyjazdów grupowych, wolimy kisić się we własnym sosie, w ciszy, spokoju i bez sztywnych harmonogramów, (2) atrakcje oferowane przez biura podróży z reguły mijają się z naszymi oczekiwaniami. Tak więc planując nasze urlopy, najczęściej otwieramy mapę, internet, przewodniki i sami wszystko organizujemy – począwszy od doboru atrakcji, poprzez dojazd, noclegi, ubezpieczenia, aż po wyżywienie i transport na miejscu. Skąd więc nagła zmiana frontu? Skąd pomysł na wycieczkę do Norwegii z prywatnym przewodnikiem?
Tanie wycieczki do drogiej Norwegii
Na Norwegię mieliśmy chrapkę od dawna, ale kto choć trochę orientuje się w temacie, ten wie jak wysokie są tam ceny i że wyjazd, choćby tygodniowy, dla dwóch osób z dzieckiem, z normalnym noclegiem (nie pod namiotem), normalnym wyżywieniem (nie o bułkach, parówkach i wodzie) i normalnym transportem (nie autostop), spowoduje katastrofę finansową i dziurę budżetową nie do załatania. Norwegię zostawiliśmy sobie więc na późniejszy czas, kiedy w końcu trafimy tą szóstkę, albo kiedy odchowamy dzieci, sprzedamy dom, kupimy kampera i pojedziemy sami na podbój świata. O cenach w Norwegii będę jeszcze pisać.
Niespodziewanie w marcu odezwał się do nas Wiktor, przesyłając nam ofertę taniej wycieczki do Norwegii. I tu wyjaśnienie – Wiktor jest Polakiem, od lat mieszkającym na południu Norwegii, który wpadł na genialny pomysł organizowania kameralnych, ciekawych i przede wszystkim atrakcyjnych budżetowo wczasów w tym kraju. Przyznam szczerze, że od początku miałam mnóstwo wątpliwości względem takiego wyjazdu, więc z marszu odrzuciłam jego propozycję.

Moje wątpliwości przed wyjazdem
To nie jest oferta dla osób z małym dzieckiem
Program tygodniowych wczasów, który otrzymaliśmy od Wiktora zawierał sporo aktywności, które w mojej opinii ciężko byłoby zrealizować z rocznym dzieckiem, jak np. trekking na Kjeragbolten, łowienie ryb w zatoce Riwiery Norweskiej, czy rejs motorówką po Archipelagu Lyngor. Nie mówiąc już o tym, że tych aktywności było dość dużo, a małe dziecko jak wiadomo potrzebuje sporo snu i odpoczynku, i trzeba to przewidzieć w planach wyjazdowych. Samo przedzieranie się przez ofertę wywołało u mnie ślinotok, bo gdyby nie Nadia, to nie wahałabym się ani minuty. Matczyny głos rozsądku jednak zwyciężył i powiedziałam „nie, dziękuję”. Wiktorowi chyba jednak bardzo zależało na naszej obecności, bo zapewnił mnie, że ilość atrakcji możemy zmniejszyć, jeśli zajdzie taka potrzeba, natomiast z tych, których nie możemy zrealizować z powodu dziecka, w ogóle zrezygnujemy, a na ich miejsce znajdziemy coś innego. Pięknych miejsc w tej części Norwegii nie brakuje. Krótko mówiąc – wszystko jest do dogrania. Specjalnie na nasz przyjazd wyposażył dom w krzesełko do karmienia małego dziecka, a samochód w fotelik.
Gdzie tkwi haczyk? Ukryte koszty?
Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Nie ma haczyka, nie ma ukrytych kosztów. Jeśli chcecie, możecie na te wakacje nie zabierać portfeli, nie będą wam potrzebne.
Tydzień z zupełnie obcymi ludźmi? A jeśli się nie polubimy?
Nie jestem typem człowieka, który potrafi dogadać się z każdym. Jeśli nie ma „chemii”, nawet nie podejmuję starań budowania relacji. Jeden dzień z takim człowiekiem jakoś da się przeżyć, ale cały tydzień? Teraz uśmiecham się na wspomnienie tych wątpliwości, bo poznałam Wiktora i Agnieszkę, wiem jakimi ciepłymi, serdecznymi i gościnnymi ludźmi są, wiem, że można z nimi pogadać na każdy temat i że mają tę cudowną cechę, której brakuje mi – umieją znaleźć wspólny język z każdym. Wtedy jednak tego nie wiedziałam. Napisałam do znajomych (autorów bloga kasai.eu) z pytaniem, czy nie chcieliby się przyłączyć do takiej wycieczki i po dwudziestu minutach mieliśmy już dograny skład. Tutaj moje wątpliwości się skończyły. Wiedziałam już, że to będzie niezapomniany urlop.

Co zobaczyliśmy w trakcie tygodniowej wycieczki
Urlop z prywatnym przewodnikiem ma jedną podstawową zaletę – ma się u boku lokalne BBC i złotą rybkę w jednym, a plan podróży można tworzyć na bieżąco, dopasowując go do pogody, nastrojów, zainteresowań i zwykłego widzimisię. Chcesz się przepłynąć motorówką? – ok. Chcesz powędrować po górach? – ok. Chcesz łowić ryby? – ok. Chcesz poszwędać się po uroczych norweskich miasteczkach? – ok. Chcesz zobaczyć coś wyjątkowego, spoza turystycznego szlaku? – nie ma sprawy. A jeśli przy okazji twój prywatny przewodnik jest świetnym kucharzem, to ugotuje ci coś rodem z norweskiego menu. O tym za chwilę. A teraz podsumowanie tego co zaliczyliśmy:


Wycieczkę na Kjerag i koniec Lysefjordu

Rejs motorówką po Archipelagu Lyngor

Wycieczkę do parku Jettegrytene Nissedal

Spacer po bezludnej wyspie Riwiery Norweskiej

Uroczyste obchody najważniejszego dla Norwegów Święta Flagi, 17 maja

Kilka uroczych norweskich miasteczek i osad, m.in. Tvedestrand, Lyngor, Gjeving
Kuchnia norweska
Wiktor, oprócz tego, że zapewnił nam nocleg i atrakcje, również wielokrotnie dawał popis swoich umiejętności kulinarnych. Jeśli choć przez moment pomyśleliście, że na norweskim stole, w norweskiej chacie, na norweskiej ziemi, u polskiego przewodnika zagościł schabowy z ziemniakami, to zapewniam, że nie. Jedliśmy smakołyki rodem z norweskiego talerza, m.in.:

Gulasz z mięsa renifera

Lutefisk – kontrowersyjna ryba o konsystencji meduzy podawana z ziemniakami, smażonym boczkiem i papką z zielonego groszku – norweska potrawa narodowa

Ser o kolorze i smaku krówki, lekko słonej. Zdjęcie z pikniku z widokiem na Jettegrytene.
Ile to kosztuje i jakim cudem tak tanio?
Cena pobytu w Norwegii z Wiktorem nie jest żadną tajemnicą, możecie ją sprawdzić na stronie www.nordtrip.pl. Jadąc grupą 6-osobową, płacicie tylko 2500 zł/os. To dużo czy mało? To bardzo mało! Weźcie pod uwagę, że w tej cenie macie zapewniony komfortowy nocleg w domu Wiktora i Agnieszki, wszelkie przejazdy 7-osobowym vanem (w tym transfer z lotniska), rejs motorówką, pełne wyżywienie, piwo i wino do oporu, opłaty parkingowe, bilet na prom, bilety wstępu do parków narodowych itp, usługę przewodnika i fotografa zarazem.
Aby sobie uzmysłowić, ile kosztuje urlop w Norwegii na własną rękę, sprawdźcie sobie koszty noclegów za pomocą poniższej wyszukiwarki. Doliczcie do tego wyżywienie, transport na miejscu. Przy sprzyjających wiatrach jest szansa, że zamkniecie się w sumie czterocyfrowej.
Jakim cudem więc Wiktorowi udaje się świadczyć swoje usługi w takiej cenie? Wszystkich tajemnic nie zdradzę, bo to jego know how, zdradzam te najbardziej oczywiste. W Norwegii największą składową cen stanowi wynagrodzenie ludzi. Płacąc zatem za przejazd pociągiem, 80% ceny stanowi wynagrodzenie pracowników kolei. Kupując obiad w restauracji płacimy przede wszystkim obsłudze lokalu, a samo danie stanowi niewielki koszt. Podobnie w przypadku noclegów. Pewnie was zaskoczę, ale cena paliwa w Norwegii jest niewiele wyższa niż w Polsce. Cena biletów międzymiastowych… wielokrotnie wyższa. A zatem Wiktor, wożąc was swoim samochodem nie ponosi tak wysokich kosztów, jakie ponieślibyście wy, kupując bilety lub pożyczając samochód w wypożyczalni. Zapewniając wam nocleg we własnym domu nie ponosi takiego kosztu, jaki wy ponieślibyście opłacając hotel czy pensjonat. Gotując samodzielnie nie musi opłacać kelnerów, kucharzy i pani księgowej. Piwo i wino także produkuje sam. Proste.
Podsumowując
Gdybyśmy nie trafili na Wiktora i Agnieszkę, pewnie jeszcze długo zwlekalibyśmy z udaniem się na urlop do Norwegii. Dzięki nim, wczasy w tym kraju stają się osiągalne dla przeciętnego Polaka, który nie ma tam rodziny czy znajomych. A przy okazji doświadcza się tego, czego nie doświadczyłoby się jadąc tam na własną rękę – z powodu braku wiedzy, braku możliwości, czy ograniczonego budżetu. Z Wiktorem zobaczy się więcej, nie wydając na to fortuny. Szczerze polecamy!
6.
Norwegia z prywatnym przewodnikiem. Podsumowanie wycieczki i nasza opinia o nordtrip.pl
Wow, to jest naprawde swietna oferta! Wielokrotnie sprawdzalam ceny w Norwegii i sa faktycznie powalajace… Tego typu inicjatywa jest swietna! Nie mowiac juz o tym, ze cala wyprawa byla przygotowana bardzo profesjonalnie. Zazdroszcze wrazen, ale ciesze sie, ze moglam przeczytac tak wciagajaca relacje 🙂
Jestem w szoku, że można zwiedzić tak wiele, za tak niewiele. Norwegia to moje marzenie, ale ze względu na koszta właśnie zawsze oddalam ją w czasie. Zapisuję stronę i linka. Super, dzięki!
Norwegia do tanich nie należy ale takie widoki i wrażenia są warte swojej ceny. Ale jeśli można to mieć taniej … to dlaczego nie ? 🙂 Piękne zdjęcia. A na pewno równie piękne macie wspomnienia po tylu aktywnościach.
Jej jakie piękne zdjęcia i wyczerpująca relacja. Norwegia nadal jest na mojej liście miejsc do odwiedzenia, aczkolwiek obok wygórowanych cen jest jesszcze coś co mnie powstrzymuje, chłodny surowy klimat. Ale z twojej rekacji widzę że i w Norwiegi maja piękne słońce 🙂
Oj, Norweska Riwiera bynajmniej do chłodnych i surowych nie należy 🙂
Zapisuję sobie kontakt i mam nadzieję mieć możliwość skorzystać z ich oferty 🙂
Ciekawy pomysł na zwiedzanie, chociaż ja wolę jednak chodzić własnymi ścieżkami. Zdjęcia robią wrażenie, wspaniałe miejsce na kilkudniowy pobyt! 🙂 Pozdrawiam!
Co prawda nigdy nie jeździłem na wycieczki all inclusive, ale widzę, że też mają w sobie potencjał. Póki co podróżuję za grosze, ale Norwegia bardzo kusi, aby trochę więcej na nią wydać. Szczególnie, że najlepszą informacje turystyczną masz zawsze pod ręką. Nie musisz szukać i planować, co chcesz robić. Wystarczy jedno pytanie i voila 🙂 Pozdrawiam!
Wiesz, w Norwegii nie sposób podróżować za grosze… dlatego właśnie tam warto skorzystać z „all inclusive” u Wiktora – bo ma się pewność względem kwoty, którą się wyda. Ani mniej ani więcej niż to co w ofercie.
Kolejny raz się powtórzę, ale Skandynawia jest jednym z niewielu miejsc, gdzie po prostu mnie ciągnie. Jak na zawziętego typa, który niechętnie opuszcza swój kraj (bo za piękny), to zrobię w końcu mały wyjątek i tam dotrę. 😉
Pozdrawiam,
Damian
Ja chyba Norwegii nigdy nie zwiedzę po tym, jak kilka lat temu byłem tam na sześć miesięcy żeby zarobić trochę pieniędzy na rozruszanie mojego biznesu tutaj w Polsce. Mimo tego całego piękna norweskiego, gdzieś w tyle głowy cały czas podświadomie kojarzy mi się ten kraj z ciężką pracą 😀
Wow! Narobiłaś mi smaka na Norwegię. A oferta rzeczywiście dobra! Osobiście uwielbiam takie agroturystyczne klimaty, gdzie poznajesz bliżej życie gospodarza.
Zawsze chciałem zwiedzić Norwegię. Ciekawa przygoda.