Kiedy myślę o naszym ostatnim urlopie, to uśmiecham się sama do siebie, bo my to…

Są takie miejsca, które nie pchają się na pierwsze strony popularnych portali, nie proszą o rozgłos, nie potrzebują kampanii. Trafia do nich ten, kto ma trafić i kto potrafi usłyszeć to, co mają do przekazania. Choć nie przepadam za deptaniem swoich własnych śladów, Słowacką Dolinę Śmierci odwiedziłam po raz kolejny, tylko po to, aby pokazać to miejsce Maćkowi i 11-letniemu Maksowi, który spędzał u nas wakacje. Bo to jedyny pomnik, jedyne muzeum pod chmurką jakie znam, o tak bezpośrednim, dosłownym i wymownym przekazie, tak bardzo warte zobaczenia. Niezależnie, czy ma się 11, 31, czy 51 lat.
Údolie Smrti – Dolina Śmierci
W miejscu rozegrania jednej z największych i najbardziej krwawych bitew Operacji Dukielsko-Preszowskiej, pomiędzy zjednoczonymi wojskami Armii Czerwonej i Czechosłowackiej Armii Ludowej a wojskami Wehrmachtu starającymi się zablokować migrację Sowietów na zachód, umieszczono nietypową pamiątkę tamtej walki i ofiar, które pochłonęła.
Jadąc główną drogą z Barwinka w kierunku Preszowa, tuż przed zjazdem na Svidnik stoi intrygujący pomnik przedstawiający dwa czołgi – niemiecki i najeżdżający na niego sowiecki. Pomnik ten stanowi umowną bramę do Słowackiej Doliny Śmierci.

Kiedy go miniecie i będziecie się poruszać dalej w kierunku wsi Kružlová, bez trudu zauważycie kolejne czołgi ustawione na okolicznych polach. Kiedy Armia Czerwona przekroczyła granicę czechosłowacką i wkroczyła na te tereny, nikt nie pytał do kogo należy ta ziemia i czy wolno mi tu zaparkować. Dokładnie takie samo wrażenie odnosi się patrząc na umiejscowienie maszyn obecnie – stoją niemalże na czyimś podwórzu, obok pasie się stado krów, zupełnie jakby dopiero tam wjechały, gotowe do walki.



Po kilku minutach dalszej jazdy, na rozdrożu dostrzeżecie greckokatolicki krzyż i ławeczkę, za którymi otwiera się na lekkim wzniesieniu szeroka łąka. Być może nie dostrzeżecie ich od razu, być może minie kilka sekund, zanim wasze oko zauważy coś nienaturalnego. Po chwili, jeden za drugim, będą się wyłaniać z tej żółto-zieloności czołgi w szyku bojowym, sprawiające wrażenie nacierających na was, gotowych do wystrzału.
W miejscu tym, w październiku 1944 roku rozgrywała się jedna z największych w Europie bitew pancernych między Armią Czerwoną a niemieckimi wojskami, którą ostatecznie wygrali Sowieci.
Wybierzcie drogę w prawo, a wkrótce traficie na altankę i kilka tablic informacyjnych. Tam sugeruję zostawić samochód i wybrać się na spacer. Oprócz czołgów, na polanie jest także drewniana wieża widokowa i rekonstrukcja okopów.






Co ważne, to jedno z tych muzeów pod chmurką, w których nikt wam nie powie „nie dotykaj eksponatów”. Podobno do czołgów można wejść, jeśli jest się wystarczająco gibkim. Nie wiem, nie próbowałam, brzydzę się pająków.
Cmentarz poległych
W całej operacji preszowsko – dukielskiej, po polskiej i słowackiej stronie, życie straciło dziesiątki tysięcy osób. Dziesiątki tysięcy. Zwykłych ludzi. Takich jak wy, wasi ojcowie, synowie, koledzy i bracia. Plus ludność cywilna. Ci walczący, zmanipulowani i zmuszeni do umierania w imię chorych idei. Ci drudzy, zaskoczeni walką, czujący oddech śmierci na karku. Im to już nie pomoże, ale mimo wszystko warto odwiedzić jeszcze jedno miejsce – pobliski cmentarz wojenny, zlokalizowany tuż za Barwinkiem, na którym spoczywa niewielki ułamek tych, którym brutalnie odebrano życie, młodość, szansę na tworzenie własnej historii. Warto pobyć tam chwilę, szczególnie teraz, kiedy rzygać się chce od wrzasków, kłótni, podziałów, manipulacji, kłamstw i mowy nienawiści aż kipiącej z mediów. Warto zastanowić się, do czego to może prowadzić…



Informacje praktyczne
Dolina Śmierci leży raptem kilkanaście km za Barwinkiem, więc z powodzeniem można uczynić ją celem wycieczki jednodniowej, jeśli mieszka się na Podkarpaciu czy w Małopolsce. Sugerowałabym jednak dodać do planu kilka dodatkowych atrakcji i zorganizować sobie fajny weekend na Słowacji.
Przykładowe atrakcje, które można zobaczyć przy okazji, znajdziecie we wpisie Weekend na Słowacji – najciekawsze atrakcje blisko granicy z Polską.
Na nocleg w tym rejonie najlepiej wybrać urocze miasteczko Lewocza. My spaliśmy w Pensjonacie Duci – jest to mały dom jednorodzinny, podzielony na dwa apartamenty z osobnymi wejściami. Każdy złożony z wyposażonej kuchni, łazienki i pokoju mogącego pomieścić nawet 5-osobową rodzinę. Gdyby ktoś życzył sobie kąpieli w basenie to obiekt również go posiada. Samochód można zaparkować na podwórku. Polecamy to miejsce, tym bardziej, że to tylko 7 minut spacerkiem od ścisłego historycznego centrum Lewoczy.
Jeśli wybieracie się tam z małymi dziećmi, warto zaopatrzyć się w chustę lub nosidło ergonomiczne.
Bardzo ciekawe miejsce. Moj mąż byłby zachwycony 🙂
Zrób mu niespodziankę, zabierz go na czołgi
Muszę przyznać że bardzo intrygujące miejsce 🙂 Piękne zdjęcia!
Czy w Świdniku jest w jeszcze muzeum wojskowe dotyczace tej samej bitwy ?
Z tego co mi wiadomo, to tak, ciągle tam jest. Natomiast mnie tam jeszcze nie było
Można się zadumać na Konstytucją…
Super. Wybieram się tam. Pytanie tylko czy z psem można?
Taaaak, bez problemu, to otwarty teren
Byłam tam. Niezwykłe miejsce. Pięknie je Pani opisała i pokazała na zdjęciach. Pozdrawiam.