Jarmark Bożonarodzeniowy we Lwowie rozpoczyna się co roku w weekend ok. 10 grudnia i trwa…

Aby zdążyć na poranny pociąg z Mełego Bereznego do Sianek, wyruszamy z Rzeszowa o godzinie 5 rano. Młoda bez śladów marudzenia daje się wyrwać z objęć Morfeusza wprost w ramiona mamy, otulić w kocyk i wpakować do samochodu. Na hasło „jedziemy na wycieczkę” na twarzy 16-miesięcznego dziecka pojawiają się słodkie dołeczki, a w oczach zapalają się radosne iskry. Tym razem szalona mamuśka wymyśliła wycieczkę koleją zakarpacką, a dokładniej jej najpiękniejszym, najbardziej malowniczym odcinkiem – z Wołosianki do Sianek, pełnym serpentyn, tuneli, niezwykłych wiaduktów i, co najważniejsze, widoków na bieszczadzkie połoniny.

Jak tam dotrzeć
Można na kilka sposobów. Pierwszy, chyba najbardziej oczywisty i najczęściej wybierany przez turystów – samochodem przez przejście graniczne w Krościenku i dalej aż do Sianek. Minusami tego rozwiązania są – długi czas oczekiwania na granicy i wątpliwa przyjemność jazdy samochodem po ukraińskich drogach. Drugi sposób – jakoś do Lwowa, a potem z Lwowa do Sianek pociągiem. My wybraliśmy jeszcze inny.
Samochodem obraliśmy drogę na Ublę (Słowacja), gdzie zostawiliśmy samochód, aby pieszo przekroczyć granicę słowacko-ukraińską. Zajęło nam to ok. 7 minut. Stamtąd, do stacji kolejowej w Małym Bereznem jest ok. 4 km spacerkiem. W Małym Bereznem wsiadamy do pociągu jadącego do Sianek.


Zostało jeszcze kilka chwil do odjazdu pociągu, więc myk do pobliskiego mahazinu (sklepu), na szklaneczkę kwasu z beczki. Witamy na Ukrainie!



Kolej zakarpacka im. cesarza Franciszka Józefa
Przemierzając pociągiem trudny górzysty teren między Małym Bereznem a Siankami, ciężko jest uwierzyć w to, że ta linia kolejowa powstała w 1905 roku. Ogromny szacunek dla austro-węgierskich projektantów, konstruktorów i inżynierów, którzy podjęli się niełatwego zadania skomunikowania Austro-Węgier z Lwowem linią kolejową. Na najtrudniejszym odcinku, między Wołosianką a Siankami, mierzącym zaledwie 18 km, zbudowano 27 wiaduktów i wykuto w skałach 6 tuneli. Najdłuższy osiąga długość prawie jednego kilometra. Trasa wiedzie dość ostro pod górę, toteż poprowadzono ją serpentynami. I tak koła pociągu się ślizgają, nie mogąc sobie poradzić z nachyleniem torów, co na odcinku Wołosianka – Sianki słychać wielokrotnie.
Ale trzeba wiedzieć, że dla Habsburgów kolej była jednym z kluczowych elementów rozwoju cesarstwa i to właśnie na rozbudowaną i nowoczesną jak na tamte czasy sieć kolejową, łożyli oni ogromne fundusze. Gdyby nie Habsburgowie, wiele miast dawnej Galicji nie wyglądałoby i nie funkcjonowałoby obecnie tak samo. Polacy bardzo lubią rościć sobie prawa choćby do Lwowa, a mało kto zdaje sobie sprawę z ogromnego wkładu Austro-Węgier w rozwój tego miasta. No dobrze, ale wróćmy do kolei, zobaczmy czy jest się czym zachwycać.

Na całym odcinku naszej trasy, to z lewej, to z prawej strony odsłania się widok na polskie i ukraińskie Bieszczady. W pewnym momencie do granicy z Polską mamy raptem kilkadziesiąt metrów. Z Sianek, jak na dłoni widzimy nasze polskie połoniny i szczyty Bieszczadów wysokich. W linii prostej dzieli nas od nich zaledwie kilka kilometrów.



Pociąg w tej części Ukrainy jest podstawowym środkiem transportu. Dojeżdża się nim do pracy (w dni powszednie, w godzinach szczytu jest wypełniony po brzegi), do cerkwi, w odwiedziny do rodziny. Kwitnie tam handel i lokalny folklor za razem. Od mobilnych handlarzy kupić można przekąski, napoje wprost z termosów, ręcznie robione ozdoby do włosów i buk wie co jeszcze.

Najlepiej strzeżona kolej Europy
Ciekawostka. Kluczowe wiadukty i tunele są pilnowane na wlocie i na wylocie przez uzbrojonych strażników. To akurat cecha charakterystyczna kolei ukraińskich. Nigdzie indziej w Europie się z tym nie spotkałam, a trochę się europejskimi pociągami najeździłam (na drugi koniec Europy i z powrotem), kiedy Naduśka była jeszcze malutką fasolką, brykającą gdzieś pod moim żołądkiem. I wbrew przypuszczeniom niektórych, nie ma to absolutnie nic wspólnego z wojną na wschodzie Ukrainy. Strażnicy stoją tam od lat. Stali tam, kiedy agresji ze strony Rosji nikt nie przewidywał.


Sianki
Wieś, o której większość z was pewnie nawet nie słyszała, była na mojej bucket list od lat. Patrzyłam na nią ilekroć wędrowałam bieszczadzkim szlakiem do źródeł Sanu, wyobrażałam sobie jakby wyglądała, gdyby ustanowienie granic po II Wojnie Światowej nie wpłynęło na jej podział i upadek. Będąc tam, w tzw. Worku Bieszczadzkim, Sianki wydają się leżeć tak blisko. A w rzeczywistości oddalone są o pół dnia drogi transportem kombinowanym.
Przed wojną Sianki były dużą i rozwiniętą wsią. Obejmowały swoim zasięgiem teren, który obecnie częściowo należy do Ukrainy, częściowo do Polski. Wraz z ustanowieniem nowych granic, podjęto decyzję o wysiedleniu ludności wsi, zarówno po jednej jak i po drugiej stronie granicy. Po stronie polskiej wieś zupełnie przestała istnieć, z czasem wchłonięta przez przyrodę. Po dziś dzień zachowały się jedynie ruiny dworu ostatnich właścicieli wsi – Stroińskich, ich grób, potocznie nazywany grobowcem Hrabiny, oraz cerkwisko.
Po stronie ukraińskiej wieś w dużej mierze odbudowano. Część wysiedlonych mieszkańców wróciła na swe dawne włości, dołączyli inni. Większość zabudowań powstała w okresie powojennym. Aktualnie Sianki są niewielką i malowniczą wsią z przepięknym widokiem na połoniny polskiej części Bieszczadów, w której czas się zatrzymał kilkadziesiąt lat temu.


Widok na polskie Bieszczady







Możecie wierzyć lub nie, ale Sianki przed wojną były znaną miejscowością wypoczynkową, ze stosunkowo rozbudowaną bazą noclegową. 10 domów letniskowych, 6 pensjonatów, 3 schroniska, w tym jedno luksusowe. Do tego kilka restauracji, korty tenisowe, boiska i świetne tereny do uprawiania narciarstwa. Dziś, jeśli chcielibyście w Siankach coś zjeść, weźcie ze sobą palnik, kartusz, menażkę i składniki na ulubiony posiłek pod chmurką. Nie ma tam żadnego baru, a dwa istniejące mahaziny, jeśli otwarte, są raczej słabo zaopatrzone. Piwo, wódkę, papierosy i papier toaletowy kupicie tam bez problemu, ale na makaron czy wodę to już raczej nie liczcie.



Wstępny plan naszej wycieczki zakładał nocleg w Siankach, gdzieś za wsią, pod lasem, z widokiem na polskie Bieszczady (stąd takie ogromne bagaże na naszych plecach), ale ponieważ w całej wsi nie mieli zimnego kwasu z beczki, o którym marzyłam od kilku koszmarnie upalnych godzin, zdecydowaliśmy się wsiąść w pociąg powrotny i pojechać do Użgorodu.
Informacje praktyczne
Granica słowacko – ukraińska Ubl’a / Mayi Bereznyi
Gdyby ktoś chciał, można ją przekroczyć samochodem. Oczywiście czasu oczekiwania nie sposób przewidzieć, aczkolwiek i tak wydaje się to być sensowniejsza opcja niż stanie w Krościenku. My przekroczyliśmy ją „z buta” i zajęło nam to ok. 7 minut.
Godziny odjazdu pociągu Małe Berezne – Sianki
- wg. czasu kijowskiego: 9:55, 11:40, 18:55, 21:31
- wg. czasu polskiego i zakarpackiego: 8:55, 10:40, 17:55, 20:31
Godziny odjazdu pociągu Sianki – Małe Berezne – Użgorod
- wg. czasu kijowskiego: 03:40, 04:30, 14:10, 16:40
- wg. czasu polskiego i zakarpackiego: 02:40, 03:30, 13:10, 15:40
Czas
Jak już zdążyliście się zorientować, wjeżdżając na Ukrainę, należy przesunąć wskazówki zegara o godzinę do przodu. Czyli jeśli w Polsce mamy godzinę 10:00, to na Ukrainie jest już 11:00. Oczywiście, jeśli za właściwy uznamy czas kijowski. Bo na Zakarpaciu mają swój czas, identyczny z naszym, zachodnioeuropejskim. Toteż zawsze, kiedy będziecie się pytać o godzinę, dopytajcie o czas jaki rozmówca uważa za właściwy, albo od razu zaznaczcie, że chodzi wam o czas kijowski.
W trakcie tego wyjazdu w dalszym ciągu testowaliśmy obuwie trekkingowe Jack Wolfskin Vojo Hike Low, a także nosidło ergonomiczne Zaffiro Embrace.
Jak zawsze super tekst! Czyli jednak warto?! Mamy zaplanowany kolejny termin na te okolice – moze sie uda. Zaciekawiłaś tym Użgorodem – będzie wpis? Pozdrawiam słonecznie!
Hmm… no pewnie będzie 🙂 W każdym razie do Użgorodu na pewno wrócimy
Dziękuję za pomocny tekst, mnie też cię marzy taka podróż, odkąd zobaczyłam te tereny wędrując do źródeł Sanu.
Ale piekne i interesujace miejsce!
Cześć Natalia!
Relacja na wysokim poziomie. 🙂 Bardzo praktyczne informacje, które pozwolą mi zaplanować wyjazd.
Napisz proszę gdzie zostawiliście samochód na przejściu w Ubli?
Pozdrawiam serdecznie
Piotrek
Tam niestety nie ma innego wyjścia, jak zostawić gdzieś na dziko, na poboczu. Niby teoretycznie jest tam parking, ale cały zastawiony porzuconymi samochodami, niektóre zdążyły już zakwitnąć.
Dzięki.
Pozdrawiam serdecznie
Cześć, właśnie myślę o podróży z dwójką małych podróżników (1,5 i 4,5 roku). Mam istotne pytanie: jak długo jedzie kolej w jedną stronę? Ile czasu jest do powrotnego pociągu. Nie chciałbym utknąć z dwójką maluchów w Siankach. Pozdrawiam i zapraszam na Ponidzie na spływ kanadyjką.
Tomek
Bardzo pomocny wpis. Chcemy taką wycieczkę zoorganizowac w maju. Gdzie można sprawdzić, czy godziny odjazdów pociągu nie uległy zmianie? Pozdrawiam
Cześć. Fajny wpis 🙂 Przymierzam się do wycieczki na Pikuj w sierpniu i fajny pomysł z pozostawieniem samochodu na Słowacji. Wykorzystam 🙂
Gdzie wymieniałaś walutę / czy w Małym Bereznem jest kantor?
Jak długo jedzie się pociągiem?
Pozdrawiam
Radek
Hmmm… raczej nie liczyłabym na Małe Berezne. Lepiej wymienić w Rzeszowie albo w Sanoku, w zależności od tego z której strony będziesz jechał.
Super inspiracja na wyjazd. Planujemy podążyć waszymi śladami. Mam jedno pytanko- gdzie sprawdzić czy rozkład jazdy się nie zmienił?
Jak wygląda sytuacja jeżeli zostawiłbym samochód w Siankach a następnie pojechał kolejką do Wołosianki, wysiadł i wrócił z kimś do Sianek na stopa? Czy jadąc pociągiem przechodzi się jakąś kontrolę na przełęczy Użockiej? czy jadąc na stopa bez problemu przejdę taką kontrolę?
Czy z Ubli można przekraczać granicę rowerem? Czy można gdzieś tanio w Ubli zanocować?
Ojaaaa i takiego artykułu szukałem! Cudnie, pięknie, nietuzinkowo, dopisuje, zapisuje 🙂