Niezmiennie od lat uważam, że Bieszczady najpiękniejsze są zimą. Odkąd opublikowałam relację z naszego niedawnego…

Nawet jeden dzień wystarczy nam, żeby wsiąść w samochód i wyskoczyć w Bieszczady, bo przecież każda okazja jest dobra aby popatrzeć na połoniny i poszukać zielonego anioła. Tym razem wybrałam szlak, co do którego miałam pewność, że nie spotkamy na nim tłumów, choć w tym samym czasie na Tarnicy, Caryńskiej i Wetlińskiej mogło być (i podobno było) tłoczno.
To taka niepozorna trasa, wiodąca przez większość czasu przez las, odsłaniająca przepiękne widoki tylko w kilku miejscach i tylko na krótką chwilę. Mimo wszystko twierdzę jednak, że szlak z Cisnej na Jasło (1153 m npm) jest jedną z najpiękniejszych bieszczadzkich tras na jednodniową wędrówkę.
Ponieważ to wycieczka jednodniowa, bez noclegu, z Rzeszowa wyruszamy tak wcześnie jak to możliwe. Kiedyś, przed pojawieniem się Nadii, to oznaczało zupełnie co innego niż teraz. Różnica wynosi mniej więcej dwie godziny. Skąd taka zmiana? Wyjaśniam we wpisie o podróżowaniu z niemowlakiem i małym dzieckiem.
Do Cisnej docieramy później niż byśmy tego chcieli i dopiero ok. 11:30 udaje nam się opuścić pozostawiony partyzancko na improwizowanym parkingu samochód i ruszyć na szlak. Wędrówkę rozpoczynamy na torach sezonowej wąskiej kolejki relacji Przysłup – Balnica. Szlak jest dobrze oznakowany, więc nie powinniście mieć problemów z jego odnalezieniem.


Tuż po przejściu przez most i zejściu z torów kolejki, wchodzimy w las, z którego prędko nie wyjdziemy. Szczerze? Nie jestem miłośniczką szlaków prowadzących przez las. Do tego prowadzącego z Cisnej na Jasło nie trzeba mnie jednak przekonywać. Las na tej trasie jest urozmaicony i ma w sobie coś magicznego. Czasami ma się wrażenie, że jest żywcem wyjęty z bajki, tylko co pół godziny innej. Raz wędrujemy przez potężny drzewostan, szumiący, skrzypiący, w kontakcie z którym człowiek nagle pokornieje. Innym razem idziemy przez skarłowaciałe nie wiadomo co, niczym z jakiejś baśni o krasnoludkach.








Jesienny las ma w sobie coś wybitnie wyjątkowego. W dodatku w takich ilościach, że trzeba uważać, żeby się o tę jego wyjątkowość nie potknąć. Wyłazi ona to tu, to tam, czasem po cichu i niepozornie, a czasem tak intensywnie, że wręcz kłuje w oczy.





To prawdopodobnie rulik nadrzewny – grzyb z grupy śluzowców

A tego dziwoląga nie jestem w stanie zidentyfikować. Może ktoś pomoże?

Uwielbiam fotografować mech jesienią. Szkoda, że zdjęcia tak tracą na jakości, po załadowaniu ich na stronę.
Piękne są te bieszczadzkie lasy! Ale w sumie jak się już wyjdzie na szczyt z widokiem na połoniny, to jest jeszcze ciekawiej. Najbardziej efektowne widoki czekają na was na Małym Jaśle. Z kolei z wyższego Jasła możecie podziwiać bieszczadzką panoramę. No, prawie – trochę zarośniętą. Ale i tak warto tam doczłapać.



Widok z Małego Jasła

Karmienie na żądanie. Już 18 miesięcy. W takich miejscach zapominam, że nie jest to mój ulubiony element macierzyństwa.


W tym samym czasie, na widocznych w oddali połoninach raczej nie można było liczyć na samotność



Ten łysy placek na drugim planie powyższego zdjęcia to polanka na Małym Jaśle, na której przed chwilą karmiłam Nadię. Z Jasła kierujemy się na Przysłup. Prowadzi tam wytuptana ścieżka, więc nie sposób się zgubić. Na tym odcinku można jeszcze zażyć trochę widoków, bo w dużej mierze ścieżka biegnie częściowo odsłoniętymi polanami. W pewnym momencie dochodzi się do stokówki, płaskiej i prostej jak pas startowy i tam należy zdecydować – można wrócić nią do Cisnej albo przeciąć ją i udać się do Przysłupia, a stamtąd stopem do Cisnej po samochód. My wybraliśmy ten drugi wariant, z tym, że ja zostałam z Nadią w karczmie w Przysłupiu, gdzie dziecko mogło zjeść coś ciepłego i ogrzać się, a Maciek złapał pierwszy lepszy samochód i pojechał po nasz do Cisnej.





Podczas tej wędrówki testowaliśmy nosidło ergonomiczne marki Zaffiro, plecak Decathlon Forclaz Air+, buty trekkingowe Jack Wolfskin Vojo Hike Low i odzież outdoorową marki Regatta.
Super wycieczka. Niesamowite jest to jak jednodniowy wypad potrafi odprężyć. Piękne zdjęcia i fantastyczna jesienna aura.
Pięknie tam, wybieram sie od lat w Bieszczady, ale jakoś zawsze jadę w Tatry lub w Karkonosze. Musze w końcu pojechać.
Widzisz, to ja tak mam z Górami Stołowymi. Wybieram się od lat ale jakoś zawsze jadę w Bieszczady 😀
Aż się wzruszyłam. Moje ukochane rodzinne strony. Znam te tereny doskonale.
Przepiękne widoki! I nawet jeszcze całkiem zielono. Niestety jeszcze nigdy nie byłam w Bieszczadach. Z Krakowa to trochę dłuższa wycieczka, ale w gruncie rzeczy nie tak daleko. Na pewno zajrzę do Was po trochę wskazówek. Tez lubimy takie „boczne” trasy. Spacer w ciszy po lesie to zdecydowanie lepszy wypoczynek niż kolejka na oblegany widokowy szczyt. Udanych wojaży we troje 🙂
Wiesz, zielono, bo to było kilka tygodni temu 🙂 Teraz jest już raczej złoto-czerwono
Uwielbiam Bieszczady. Mają niesamowity klimat i zawsze czuję się tam, jakby czas stanął w miejscu.
Normalnie też nie przepadam za trasami prowadzącymi przez większą część czasu przez las, ale powyższe zdjęcia chyba mnie przekonają do obrabia tej trasy w przyszłości 🙂
Mała jest szczesciarą, że od najmłodszych lat M okazję wędrować po górach!
Ależ cudowne widoki 🙂 Podziwiam, że przeszliście ten szlak z maluszkiem. Ja by chyba nie dała rady.
Ależ dlaczego? Nadia to już nie taki maluszek, tylko 1,5-roczny mały człowiek ciekawy świata i kochający przebywać na łonie natury. A ten szlak do trudnych nie należy 🙂
Bardzo fajna trasa, wielkie dzięki za podzielenie się nią. Tym bardziej, że wpisuje się ona w nasz projekt – Polski Beskidyzm Zimowy, dzięki któremu będziemy kiedyś zdobywać szczyt Jasło. Pozdrawiam!
Ojej, jak to poważnie brzmi… zdobywać Jasło 😀 Toż to nieduża góreczka, spacerkiem się na nią wychodzi 😉 A co to za projekt?
Projekt zakłada wejście w warunkach zimowych na główniejsze szczyty Beskidów Wschodnich w Polsce 🙂
Fajny pomysł, a Jasło nadaje się do tego celu wprost wyśmienicie! Widziałaś moje zdjęcia z zimowej wędrówki na Jasło? Wrzuciłam w ostatnim wpisie
Widziałam, widziałam. Krajobraz zimą jest bajkowy 🙂
Nad morzem też jest pięknie, a w mniejszych kurortach też może być mniej tłoczno.
Przepiękna panorama z tego Jasla 🙂 bardzo spodobał mi się widok w kierunku slowackiego Vihorlata. Super prezentowal się Smerek, Roh oraz pobliski „ostrzejszy” widokowo Lopiennik. Widok na Hyrlata oraz na dość niska przełęcz nad Roztokami / Ruske Sedlo zachęciły mnie aby dzień później zwiedzić te rejony. Jasło jest poza parkiem narodowym więc nie miałem oporu żeby na połoninie zrobić małe ognisko tuż przy szlaku. Odleglejsza nieco Chryszczata swoją leniwowoscia wskazuje że Beskid Niski niedaleko. Na pobliskiej Hyrlatej obserwowałem wyjątkowo stare i okazałe jawory, których chyba próżno szukać w innych polskich gorach. Brak tłumów na Jasle, wchodziłem tam w niedzielę podczas długiego weekendu, podczas gdy na Tarnicy musiały być sceny :))
Udało mi się odwiedzić ten szlak rok temu. Świetny dla osób, które cenią sobie ciszę i mniejszą liczbę osób na szlaku. W porównaniu do Tarnicy, Halicza czy Bukowego Berda zdecydowanie mniej osób. Osobiście polecam jeszcze szlak w kierunku Fereczaty. Wybrałem się tam z siostrą i zrobiliśmy trasę na 30 km 😀 Nie jest to na pewno szlak dla początkujących, ale jeśli ktoś lubi górską wędrówkę, to zdecydowanie powinien sprawdzić Bieszczady zachodnie.
Dziękuję za tą propozycję , szukałem czegoś innego i mniej znanego, w drugim tygodniu sierpnia wybieram się tam z rodziną. Proszę na mój Email o jeszcze jedna propozycję czegoś nowego a mniej stupanego a równie pięknego. Pozdrawiam Wiesław Gołąbek