Jadąc drogami zachodniej Ukrainy bardzo często natrafić można na przytłaczający widok ruin dawnych polskich kościołów,…

Jarmark Bożonarodzeniowy we Lwowie rozpoczyna się co roku w weekend ok. 10 grudnia i trwa do mniej więcej do 20 stycznia, w zależności jak się w danym roku układają weekendy w kalendarzu. My w tym roku wybraliśmy się tam pod wpływem chwili, podejmując decyzję dosłownie z dnia na dzień, rezerwując i opłacając nocleg, który w niezwykle okazyjnej cenie znaleźliśmy tutaj i… nie sprawdzając, czy jarmark już jest otwarty. Warto więc pamiętać, że na Ukrainie Święta Bożego Narodzenia obchodzi się później niż u nas, w związku z czym jarmarki też rozstawiane są później niż w zachodniej Europie. W naszej spontanicznej akcji było więcej szczęścia niż rozumu, bo akurat w dzień naszego przyjazdu jarmark wystartował.
A dlaczego warto się tam wybrać właśnie w tym okresie?
1. To dobry pretekst do wybrania się do Lwowa zimą
Lwów ma w sobie więcej magii zimą niż latem. Rok temu w połowie listopada doświadczyliśmy tego po raz pierwszy, kiedy to zima zaskoczyła wszystkich, zrzucając na Lwów półmetrową warstwę śniegu w ciągu jednej nocy. Było przepięknie! Człapaliśmy po centrum Lwowa (bo tramwaje wysiadły) z maślanymi oczami i wzdychaliśmy w zachwycie. W tym roku zaliczyliśmy śnieżną zadymkę, która niestety nie pozostawiła po sobie trwałego śladu. Ale i tak było bajkowo.









2. Rękodzieło w cenach, które nie przerażają
Mam słabość do tych ukraińskich wełnianych rękawic, które nie raz już uratowały mnie przed odmrożeniami. A że kosztują ok. 15 zł, to specjalnie z nią nie walczę. I jeśli za rok znowu uda nam się pojechać do Lwowa zimą, to przywiozę kolejną parę dla siebie i Nadii. Poza rękawicami znajdziecie na jarmarcznych stoiskach także inne wyroby ukraińskich rzemieślników w cenach, które nie przerażają polskiego turysty, bo trzeba mieć świadomość, że dla większości Ukraińców są to niestety ceny zaporowe. Co można kupić na tegorocznym jarmarku? Ubrania, zabawki, ozdoby do domu i wiele wiele innych artykułów, które przyciągają oko.





3. Prawdziwe karpackie rarytasy
Kilka lat temu skosztowałam medowuchy domowej roboty, czyli ukraińskiego miodu pitnego. Nie pamiętam już gdzie i w jakich okolicznościach, ale chodził za mną ten smak aż do teraz. W międzyczasie przetestowałam co najmniej kilka butelek medowuchy dostępnej w ukraińskich sklepach… ale to zupełnie nie to. Byłam przekonana, że tego rarytasu po prostu nie da się normalnie kupić, aż trafiłam na jarmark do Lwowa. I słuchajcie… znalazłam. Podeszliśmy do tematu z dużą dozą ostrożności, sprawdzając smak trunku przed zakupem i już po pierwszym łyku aż nam się oczy zaświeciły z radości. Trafiliśmy na smak, którego poszukiwałam latami. Zaopatrzyliśmy się od razu w medowuchę na miodzie gryczanym, wielokwiatowym i malinową. I już wiemy gdzie się wybrać na zakupy za rok, tym bardziej, że cena zachęca – 10 zł za butelkę. Poza tradycyjnym alkoholem na straganach znajdziecie także naturalny miód z Karpat, regionalne wędliny długodojrzewające, naturalne masło arachidowe z różnymi lokalnymi dodatkami, typu borówka czy żurawina, jabłka oblane toffi i obsypane łakociami, domowej roboty czekoladę itp.






4. Skromny ale klimatyczny
Jeśli widzieliście jarmarki bożonarodzeniowe w Niemczech czy Austrii, możecie odnieść wrażenie, że do Lwowa nie ma po co jechać. Wprost przeciwnie. Lwowski jarmark, choć nie jest tak okazały, głośny i pełen atrakcji jak te z zachodniej Europy, to ma w sobie niepowtarzalny urok. To tak, jakby porównywać lokalną kameralna kafejkę z pięcioma stolikami ze Starbucksem. Niby i jedno i drugie klimat ma, ale jednak zupełnie odmienny. Jarmark Bożonarodzeniowy na Prospekcie Swobody i na Rynku oddaje charakter Lwowa – miasta, które jeśli raz się je odwiedzi, pozostaje w sercu na zawsze, które nie prosi o uwagę, a jednak zawsze może na nią liczyć. Jest skromnie, ale z charakterem.





5. Powtórka ze Świąt
Jak już wyżej wspominałam, na Ukrainie Święta Bożego Narodzenia obchodzi się później niż u nas – dokładnie wtedy, kiedy u nas wypada Trzech Króli. Tak więc, jeśli macie ochotę przedłużyć świąteczny nastrój, albo przeżyć Święta raz jeszcze, jedźcie do Lwowa początkiem stycznia.






Ile cudowności 🙂 Uwielbiam jarmarki bożonarodzeniowe. Można na nich znaleźć różne perełki. Byłam na kilku, w róznych zakątkach Polski i na każdym z nich znalazłam coś wyjątkowego. Dodatkowo ta atmosfera, której nic nie zastąpi.
Muszę się tam wybrać za rok!