Z turystyką rowerową (z dziećmi czy bez nich), jest trochę tak, że jak raz złapiesz…

Kilka lat temu, kiedy zaczęłam odkrywać uroki turystyki rowerowej, poruszałam się na ciężkim stalowym Arkusie, kupionym jeszcze w szkole podstawowej, z marnymi przerzutkami. Oprócz przyjemności z wycieczek rowerowych, odczuwałam coś na kształt frustracji, kiedy moi znajomi z większym lub mniejszym trudem wjeżdżali na napotkane wzniesienia, a ja z sercem w gardle musiałam schodzić z siodełka i wprowadzać rower pod górę. Coś było nie tak i jak się później okazało, to nie moja kondycja była tutaj problemem, ale rower. Zaczęłam zgłębiać temat, a im dalej w las, tym więcej drzew, więcej znaków zapytania, wątpliwości. Jaki rower trekkingowy wybrać? Było tyle elementów, na które trzeba zwrócić uwagę, a ja nie miałam wtedy o tym zielonego pojęcia. Nie wiedziałam w co warto zainwestować, a co mogę odpuścić. Coś ci to przypomina? Jesteś w podobnej sytuacji? Ten artykuł powstał właśnie dla ciebie. Przygotowałam go wspólnie z ekipą sklepu rowerowego dadelo.pl, bazując na własnych doświadczeniach i wiedzy specjalistów.
Czy aby na pewno potrzebujesz roweru trekkingowego?
Rowery kupuje się podobnie jak samochody i motocykle. Należy uwzględnić w jakich warunkach będziemy jeździć najwięcej, ponieważ dobrze jest wybrać odpowiadający oczekiwaniom rodzaj nadwozia i napędu. W przypadku roweru zwracamy uwagę przede wszystkim na geometrię ramy, rozmiar kół i konfigurację przerzutek. Resztę podzespołów można ewentualnie wymienić niewielkim kosztem, jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli rower ma ci służyć głównie do jazdy po mieście, a krótkie wycieczki w łatwym terenie mają być tylko dodatkiem, to raczej nie potrzebujesz roweru trekkingowego, śmiało możesz rozważyć zakup roweru miejskiego. W tej kategorii mieszczą się zarówno damki z koszykiem na jednorurowej ramie, rowery holenderskie, jak i trekkingi wyposażone w napęd z piastą wewnętrzną.
Zakładając jakąkolwiek aktywność turystyczną skupiamy się na ostatnim z wymienionych typów jednośladów. Wielu producentów oferuje rowery miejskie i trekkingowe oparte o taką samą konstrukcję ramy, ale różniące się ogumieniem, napędem i dostępnością widelca amortyzowanego. Mieszczuchy mają widelec sztywny co pozawala zaoszczędzić do 2 kg wagi, zazwyczaj napęd złożony jest z piasty wewnętrznej o 3, 8 lub nawet 11 przełożeniach, a koła o średnicy 28 cali stoją na oponach miejskich z płytkim bieżnikiem i wzmocnieniami antyprzebiciowymi. Taka konfiguracja ma być przede wszystkim wytrzymała i bezobsługowa. Jeśli nie zamierzamy wozić ze sobą bagażu w postaci ciężkich sakw, rower miejski sprawdzi się dobrze na gładkich ścieżkach leśnych, polnych drogach i na asfalcie. Jedyne czego może zabraknąć to lekkich przełożeń na stromych podjazdach. W przeważająco płaskiej Polsce nie powinno to być jednak problemem. Jeśli mieszkamy w piaszczystej okolicy możemy wymienić opony na bardziej terenowe.
Jaki rower trekkingowy wybrać?
Rower trekkingowy pod względem geometrii jest podobny do miejskiego, ale ma udogodnienia przydatne podczas wielodniowych podróży z dużym bagażem.
- Najważniejszy jest szeroki zakres przełożeń (czyli innymi słowy ilość przerzutek – im więcej, tym lepiej), tak aby dało się podjechać pod górę, gdy rower obciążony jest sporymi sakwami. Shimano, najbardziej znany i ceniony producent tego typu osprzętu, ma w ofercie grupy przełożeń o nazwach Alivio, Deore i XT z linii modelowej T (jak turystyka). Z pewnością w opisach rowerów napotkasz na te nazwy. Warto więc wiedzieć, że najlepsze, najbardziej wytrzymałe są przełożenia XT, w zasadzie nie do zajechania, w drugiej kolejności Deore, a Alivio to osprzęt montowany w niskobudżetowych rowerach trekkingowych. Wszystkie wymienione typy przełożeń bazują na trzyrzędowym mechaniźmie korbowym, który dla podróżników rowerowych jest koniecznością.
- Lekka rama. Wierzcie, kiedy załadujecie na rower sakwy, każdy kilogram mniej będzie na wagę złota. Najlepszym rozwiązaniem w przypadku rowerów turystycznych są ramy aluminiowe – wystarczająco lekkie i wystarczająco trwałe.
- Trekkingi zazwyczaj wyposażane są w amortyzowane widelce przednie. W zależności od ceny roweru możemy spotkać amortyzatory ze sprężyną stalową, olejowe i olejowo powietrzne. Te ostanie mają wysoką kulturę pracy, ale wymagają regularnego serwisu.
- Ważna kwestia to hamulce i oświetlenie, dlatego omówię je w osobnym akapicie.
- Istotną rolę odgrywają także pełne błotniki drutowe, opony z uniwersalnym bieżnikiem o powiększonych bocznych klockach i mocny bagażnik (minimum 25kg ładowności).
Jakie hamulce wybrać do roweru trekkingowego?
Jest to ważna kwestia, ponieważ od 4 małych kawałków gumy lub metalu zaciskających się na obręczy lub tarczy, często zależy nasze życie.
Najtańsze i najstarsze hamulce spotykane w rowerach to klasyczne szczękowe V-brake. Są one wystarczająco mocne, aby zatrzymać każdy rower, ale mają jeden minus – kiepsko działają w mokrych warunkach. Mają też wielkie plusy – są bardzo ekonomiczne w eksploatacji, przy dobrej pogodzie działają świetnie i w razie awarii można je samemu naprawić, a części zapasowe są ogólnodostępne.
Istnieją także mechaniczne hamulce tarczowe, które w założeniach eliminują podstawowe wady spowalniaczy szczękowych. Mechaniczne tarczówki nie mają problemów ze skutecznością w deszczu. Równie łatwo je naprawić, jak V-brake, ale wielu użytkowników twierdzi, że wymagają częstych i czasochłonnych regulacji, aby działały precyzyjnie.
Najnowsze rozwiązanie to hydrauliczne hamulce tarczowe, konstrukcyjnie odpowiadające systemom od lat montowanym w motocyklach. Zalety tarczówek hydraulicznych to doskonała modulacja, niewrażliwość na warunki atmosferyczne, moc i lekkość działania. Niestety, w razie awarii z dala od cywilizacji samodzielna naprawa będzie trudna, wymagająca dostępu do specjalistycznych części i bardziej kosztowna, niż w przypadku zwykłych hamulców sterowanych za pomocą linki i pancerza. Hydrauliki, jak nazwa wskazuje, mają bowiem rurki ze specjalnym olejem, lub samochodowym płynem hamulcowym.
Wybór odpowiednich hamulców do naszego roweru zależy od tego, czy jesteśmy gotowi zapłacić nieco więcej za późniejszy serwis, czy zamierzamy wyjeżdżać w prawdziwie dzikie tereny, czy też chcemy mieć rower jak najprostszy i bezproblemowy.
Oświetlenie na dynamo czy na baterie?
Rower do turystyki powinien mieć oświetlenie, które może działać przez dowolną ilość godzin. Nigdy nie wiadomo, co przydarzy się nam na trasie, dlatego warto zainwestować w jak najlepsze dynamo w piaście przedniego koła. Taka konstrukcja ma dużo mniejsze opory toczenia niż tradycyjne dynamo boczne. Ponadto typowe dynamo w piaście cały czas generuje prąd, który możemy wykorzystywać do ładowania nawigacji rowerowych lub smartfonów, w ciągu dnia, gdy nie używamy lamp. W podróży można oczywiście stosować nieco mocniejsze lampy zasilane akumulatorowo. Latarki na baterie jednorazowe dają za słaby strumień światła, aby skutecznie rozwiewać mroki nocy. Problem z akumulatorami jest taki, że trzeba ich wozić sporo, jeśli tylko co wieczór nie nocujemy w „cywilizacji”. Z drugiej strony mocna lampa rowerowa z własnym zasilaniem jest uniwersalna i można ją stosować np. w turystyce pieszej. Świetnym rozwiązaniem, które ja stosuję, jest połączenie sił – lampa na dynamo w piaście plus czołówka na głowie, jeśli poruszam się po zmroku po trudniejszym terenie.
A może rower wyprawowy?
Rower wyprawowy to w zasadzie odmiana trekkinga, ale podrasowana do przetrzymania trudów podróży przez bezdroża Azji lub Afryki. Podstawowe kryteria wyposażenia to wygoda i wytrzymałość osprzętu. Siodełka to często różne modele Brooksa, które z każdym przejechanym kilometrem dopasowują się do anatomii kolarza. Koła i opony nie są najlżejsze, ale za to pancerne. Zazwyczaj nie stosuje się hamulców hydraulicznych, aby dało się wszystko łatwo i samodzielnie naprawić. Wyjątek stanowią szczękowe hamulce hydrauliczne Magura, sprawdzone na transkontynentalnych wyprawach. Bagażniki to często stalowe Tubusy zdolne do przenoszenia 40 kg szpeju. Raczej nie spotyka się amortyzacji, a na sztywnym widelcu widnieje dodatkowy bagażnik przedni, tzw. lowrider. Prawie zawsze rower ma dynamo i dobre oświetlenie diodowe.
Jaki osprzęt wybrać dla siebie?
Jak już zdążyłeś się przekonać, wybór roweru trekkingowego nie jest sprawą prostą, szczególnie jeśli ma się na niego przeznaczony ograniczony budżet. Tym, w co moim zdaniem warto inwestować, chcąc mieć rower na lata, jest napęd (ja postawiłam na Shimano Deore XT), amortyzatory (u mnie olejowe), hamulce (ja wybrałam tarczowe) i lekka rama. Niestety, aby kupić rower z takim wyposażeniem, trzeba się liczyć z minimalnym wydatkiem rzędu 4 – 5 tys. zł. Oczywiście, zawsze jest opcja zakupu roweru używanego, ale z doświadczenia wiem, że to jest loteria. Mi się akurat udało i mam rower z dobrym osprzętem za 1/4 ceny, ale znam przypadki mniej szczęśliwych transakcji, w wyniku których po kilku miesiącach użytkowania takich rowerów, niezbędny był remont przewyższający ich wartość. Niestety, takich przypadków znam więcej niż tych kończących się happy endem, więc mimo iż sama jestem zadowolona z wyboru jakiego dokonałam, nikogo nie będę przekonywać do podejmowania ryzyka.
Jeśli masz jakieś pytania, śmiało zadawaj je w komentarzach. Na tyle na ile to możliwe, zarówno ja, jak i zespół dadelo.pl postaramy się pomóc.
Zdjęcie główne zostało zrobione podczas dwudniowej przejażdżki Wiedeń – Bratysława – Wiedeń, z której relację można przeczytać TU.
Tak, zdecydowanie dynamo przydaje się na dalekich trasach, zwłaszcza tam, gdzie nie ma łatwego dostępu do gniazdka, by naładować powerbank. No i piękne jest to, że wsiadamy na rower i nie musimy pamiętać o włączaniu lampek 🙂
Trzeba tylko pamiętać, aby lampki miały „pamięć”, tzn. po zatrzymaniu się paliły się (zwłaszcza tylna) jeszcze przez jakiś czas. Żeby nie było tak, że staniemy na skrzyżowaniu i staniemy się niewidoczni.
Poszukaj lampki z kondensatorami , świecą się po zatrzymaniu roweru . To się nazywa chyba „funkcja światła postojowego”
Mam w planach zrobić całą Holandię na rowerze i właśnie jestem w trakcie przygotowywania informacji na temat roweru. Co prawda mam w piwnicy 2 sztuki… trekking oraz miejski, ale mimo wszystko chcąc przejechać 1000 km z osprzętem, trzeba dobrze się do tego przygotować. Myślę, że przyszły rok jest bardzo realny. Dzięki za wpis, troszkę wniósł do mojego planowania 😉
Witam, widzę szeroko zakrojone plany 😉 i tu pytanie, planuje w wakacje aktywnie odpocząć, przemierzając Polskę z zachodu na wschód (oczywiście rowerem), do tego celu chciałbym nabyć jakiś wygodny rower, miejski do takiej ekspedycji byłby dobry? Wiadomo, będą na nim sakwy ze śpiworami, bagażami, jedzeniem, budżet na zakup nie jest wysoki ale czy któraś z propozycji była by dobra? *****************lub *************************
Może się to wyda śmieszne, ale ja na wyprawę po Polsce zdecydowałem się wybrać rowerem Romet za 1599 zł. Wszędzie miałem dostęp do części bo to s atak znane rowery że serwisuje je w zasadzie każdy. to jest ogromny plus. Ale co mnie zaskoczyło nie wjechałem do serwisu z powodu wady albo usterki roweru. To było łatanie dętki, ratowanie sakwy, smarowanie łożysk pedałów -sprawy eksploatacyjne. zawsze miałem dobre zdanie o Romecie i wspominam z sentymentem mojego składaczka Wigry <3 [*] R.I.P
Przymierzam się właśnie do zakupu nowego roweru, czegoś wygodnego, co sprawdzi się podczas dłuższych dystansów. Myślę, że ten wpis naprawdę mi pomógł i rozwiał wątpliwości co do wyboru. Dzięki wielkie!