Przełom kwietnia i maja ubiegłego roku. Wiem, wiem, mamy spore zaległości, ale też przestaliśmy się…

Padwa była nieplanowaną atrakcją tegorocznego majówkowego urlopu we Włoszech. Planowałam Wenecję, Bolonię i jeszcze kilka innych miejsc, ale o Padwie wtedy jeszcze nie myślałam. Dopiero w momencie, kiedy sytuacja zmusiła Maćka do spędzenia części urlopu przy komputerze, zaczęłam szukać ciekawych miejsc blisko Thiene – uroczej miejscowości, do której nas zaproszono i z której uczyniliśmy bazę wypadową. Padwa… miasto uniwersyteckie, z którym związany był Kopernik, Kochanowski i kilka innych znanych osobistości. Zdjęcia w Googlu niespecjalnie zachęcały, toteż do ostatniego momentu rozważałam spędzenie popołudnia w przepięknym parku w Thiene jako alternatywę tłuczenia się pociągami ze zbuntowaną dwulatką do miasta o nieprzekonujących walorach. Dopiero po przybyciu na miejsce zdałam sobie sprawę ile bym straciła odpuszczając sobie ten wyjazd. Padwa urzekła mnie dogłębnie! Poprzedniego dnia zachwycałam się Vicenzą, ale szybsze bicie serca poczułam dopiero w Padwie. Zakochałam się w podcieniach, arkadach, krużgankach, w starych brukowanych uliczkach, przyjemnym dla ucha harmidrze tętniącej życiem starówki, radosnej młodzieży, wszędobylskich rowerzystach, gwarnych targowiskach w samym centrum miasta i ogólnym klimacie który ciężko, naprawdę ciężko oddać słowami i obrazami. Mało mi było tego miejsca po powrocie do tymczasowego domu w Thiene, do tego stopnia, że namówiłam Maćka i naszych gospodarzy na wspólny powrót kilka dni później.
Starówka, bruk i podcienia
Kiedy po kilkunastu minutach spaceru z dworca kolejowego, przekroczyłam granice starego miasta, oniemiałam. Nagle znalazłam się w zupełnie innej, urzekającej przestrzeni, w której czas zwalnia, powietrze nabiera innych aromatów, a słońce miękko odbija się od starych murów i kamiennych brukowanych uliczek. Pamiętam, że najbardziej zachwyciły mnie podcienia, portyki, arkady, krużganki, które dostrzec można było wszędzie, gdziekolwiek się nie spojrzało. A w podcieniach życie – kawiarniane stoliki, grupki świergoczących Włochów, chroniących się przed słońcem, zakochane pary, zaczytani studenci, trochę turystów, ale nie tak dużo jak w Wenecji, Weronie czy Bolonii. Po prostu cudnie!















Prato della Valle – bijące serce miasta
Pod tą melodyjną nazwą kryje się najbardziej znany symbol Padwy – największy we Włoszech i jeden z największych w Europie skwerów miejskich. W dodatku, w mojej subiektywnej ocenie, najpiękniejszy jaki widziałam. Ogromny owalny plac, w większości pokryty trawnikiem, obsadzony drzewami, w których cieniu mieszkańcy Padwy chętnie wypoczywają, otoczony jest fosą i dwoma rzędami białych posągów – łącznie 88 figur upamiętniających szczególnie zasłużone dla miasta osoby. M.in. znaleźć tam można posąg Jana III Sobieskiego. Pośrodku urocza fontanna dająca przyjemną ochłodę w ostrym włoskim słońcu. Nadia była zachwycona, a ja wcale nie mniej.







Place w Padwie, które trzeba zobaczyć
Piazza dei Signori, Piazza dei Erbe i Piazza dei Frutti to trzy place leżące obok siebie, które koniecznie trzeba zobaczyć i doświadczyć. Jak? Najlepiej niespiesznie, leniwie, w towarzystwie kawy, włoskich lodów albo typowo włoskiego drinka – Aperol Spritz.









Palazzo della Ragione
To pałac położony pomiędzy Piazza dei Frutti i Piazza dei Erbe, słynący z największego (do niedawna) na świecie dachu zbudowanego bez podpór. Bilet kosztuje niewiele, więc warto się pokusić o wejście do środka. W środku warto zwrócić uwagę na kilka elementów – przepiękne freski, pokrywające wszystkie ściany ogromnej sali pałacowej, zegar słoneczny, którego wskazówkę zastępuje naturalny promień słoneczny (ha! sami wykmińcie o co chodzi) wahadło będące dowodem na ruch obrotowy Ziemi i kąty proste w bryle budynku… a raczej ich brak. Do tej pory dziwimy się jak toto powstało.







Street art w Padwie
Przypadkowo trafiłam na dwie prace artysty posługującego się pseudonimem Kenny Random. Kolejnych poszukałam już całkiem świadomie, nierzadko tak nawigując wycieczką, aby zaliczyć kolejny mural. Ten rodzaj sztuki ulicznej bardzo mi odpowiada może nawet bardziej niż street art w Kijowie.







Ogród botaniczny
Podobno najstarszy uniwersytecki ogród botaniczny w Europie, podobno największy i najciekawszy w tej kategorii. Ale ja się nie znam. Bywałam w większych i ładniejszych ogrodach botanicznych, aczkolwiek nie były to ogrody uniwersyteckie, a więc może nie aż tak specjalistyczne. Ten w Padwie wydaje mi się raczej kameralny i po prostu uroczy. A dla Nadii był miejscem wprost wymarzonym – małe fontanny, ciekawe roślinki, dróżki wysypane żwirkiem, które z jej perspektywy tworzyły małe labirynty, niziutkie furtki, które ochoczo zamykała, murki do wspinaczki i wiele wiele innych atrakcji, którymi ja już nie potrafię się zachwycać. Za to uszczęśliwia mnie zachwyt na twarzy mojej córki, wywołany wycieczką do Orto Botanico.







Muzea
Padwa, jako miasto uniwersyteckie, dysponuje kilkoma wyjątkowymi, interesującymi muzeami, jak np. muzeum astronomiczne czy historii fizyki. Trudność w ich zwiedzaniu polega na dostępności. Utworzono je z myślą o studentach, nie o turystyce, a więc zazwyczaj otwarte są w określone dni w tygodniu (trzeba sprawdzać na stronach konkretnych obiektów) a w weekendy z reguły nie funkcjonują. Poniżej widok na budynek muzeum i obserwatorium astronomicznego, który obejrzeliśmy niestety jedynie z zewnątrz.

Szkoda, że dla większości turystów włochy kończą się na Wenecji i kanałach, które obecnie nie są niczym miłym dla oka.
Ależ Wenecja jest piękna i ma zupełnie inny charakter niż Padwa, w ogóle nie ma co porównywać tych dwóch miejscowości. A Weneckie kanały uwielbiam!
Być w Padwie i nie wspomnieć o bazylice Świętego Antoniego, to jak być chmmm, no pierwsze lepsze …w Paryżu i nie wspomnieć o wieży Eiffla. Aż żal…….
Wydaje mi się, że nasi czytelnicy nie oczekują od nas tego abyśmy wspominali o oczywistościach. Zapewne pisząc o Paryżu również nie wspomnielibyśmy o wieży Eiffla. Są większe powody do żalu, naprawdę 🙂 Pozdrawiam
A to przepraszam, nie zorientowałem się, że to portal tylko dla wytrawnych podróżników. Jak tak to spoko:)))
To nie portal tylko blog. Subiektywny i absolutnie nie tylko dla wytrawnych podróżników. Aczkolwiek nie czuję się w obowiązku pisania o oczywistościach albo o atrakcjach, które mnie osobiście nie zajmują
A Giotto a Arenie?
Byliśmy w Padwie jakiś czas temu. Niestety nie mieliśmy tak pięknej pogody jak wy. W każdym razie nas też urzekła i byliśmy bardzo zadowoleni. Ps. piękne zdjęcia!
Już wiem gdzie zaplanować wakacje w tym roku. Dzięki za ART.
Piszę to przed planowaną podróżą do Włoch. Będzie to 7 dyniowa wycieczka a Padwa to fakultatywne dopełnienie. Wahałem się czy warto. Po przeczytaniu waszego bloga na pewno pojadę.Pozdrawiam cieplutko.