To trzeba mieć we krwi. Bo jak inaczej wyjaśnić to, że średniej budowy laska, przy…

Z turystyką rowerową (z dziećmi czy bez nich), jest trochę tak, że jak raz złapiesz bakcyla, to przepadłeś. Ja przepadłam w 2011 roku, kiedy pierwszy raz wsiadłam do pociągu ze świeżo nabytym rowerem turystycznym i przytroczoną do niego zwykłą torbą podróżną. Spędziłam wtedy 2 dni na rowerze, włócząc się po Roztoczu, w upale, kurzu, piasku i otoczeniu krwiożerczych much końskich. Wtedy oczywiście przeklinałam chwilę, kiedy wpadłam na pomysł takiej wycieczki, ale już kilka dni po powrocie do domu wiedziałam, że temat siadł. Teraz całkiem śmiało mogę powiedzieć, że turystyka rowerowa jest moją ulubioną formą spędzania urlopu.
Włączenie do niej dziecka było jednak wyzwaniem
Pierwszym utrudnieniem jest hmm… nastawienie rodzica. I tutaj mogłabym napisać osobny artykuł o tym, jak podróżować z dzieckiem, aby ani ono ani rodzice, ani otoczenie nie doznało uszczerbku na zdrowiu, głównie tym psychicznym.
Moja rada – traktuj dziecko jak partnera, jak pełnoprawnego członka ekipy. Wsłuchuj się w jego potrzeby i reaguj na nie, nawet jeśli kłócą się z Twoimi planami. Dziecko to nie dodatkowy bagaż, który czasem jest głodny, czasem śpi (zazwyczaj za krótko), czasem wydala… tylko pełnowartościowy człowiek, z własnymi pomysłami, wyobrażeniami, upodobaniami i potrzebami, przekraczającymi te podstawowe w stopniu co najmniej znacznym.
Drugim utrudnieniem jest sprzęt. Turystyka rowerowa z dzieckiem jest sportem kosztownym. Oczywiście, możesz potraktować ten temat budżetowo i znajdziesz mnóstwo tanich przyczepek rowerowych, holi, rowerków dla dziecka, namiotów i sakw rowerowych, ale bardzo szybko się okaże że zamiast Ci pomagać i ułatwiać podróż, ograniczają i są powodem frustracji. Sprzęt dobrej jakości, o dobrych parametrach, który będzie służył dłużej niż jeden sezon, kosztuje. Zarówno nowy, jak i używany.
Opcji na rynku jest wiele, a każda z nich ma swoje mocne i słabe strony. Nie mając doświadczenia, trudno jest dokonać wyboru. Wiele osób kieruje się wyborami znajomych, często mających zupełnie inne preferencje i potrzeby niż oni – np. potrzebują sprzętu wyłącznie na dojazdy do przedszkola i ewentualnie krótkie przejażdżki po mieście. Jeśli więc chcesz poznać nasze zdanie odnośnie sprzętu do turystyki rowerowej z dzieckiem, zapraszam do lektury.
Wszystko co tutaj przeczytasz wynika z naszych osobistych doświadczeń, obserwacji i przemyśleń. Oczywiście, możesz mieć inne doświadczenia i inne zdanie, dlatego zachęcam do dyskusji pod artykułem.
Przyczepka rowerowa dla dziecka
Jeśli wiesz, że prędzej czy później będziesz chciał zabrać dziecko na szlak rowerowy, a więc planujesz używać przyczepki dla dziecka:
- na zróżnicowanym i często nieprzewidywalnym podłożu – wyboistym, pokrytym żwirem, kamieniami, z dziurami, wystającymi korzeniami, czyli najogólniej mówiąc – pełnym przeszkód,
- w terenach wiejskich,
- w zróżnicowanych warunkach pogodowych,
- na długich, wielogodzinnych, dystansach,
to upewnij się, że przyczepa rowerowa:
- ma dobrą amortyzację, najlepiej regulowane amortyzatory piórowe
- ma możliwość pochylenia oparcia do pozycji półleżącej, a jeśli jest to przyczepka dwuosobowa, to oparcia są niezależne dla każdego dziecka
- ma dobrą i wygodną w użytkowaniu ochronę przed owadami
- ma solidną ochronę przed wodą (z każdej strony, także od dołu)
- jest pojemna
- jest duża, tak aby dziecko nie wyrosło z niej w wieku lat trzech, bo zapewniam Cię, może być Ci potrzebna znacznie dłużej (Nadia aktualnie ma 5.5 roku, nadal korzysta z przyczepy na wyjazdach i bez problemu się w niej mieści)
- ma solidne dno, w którym nie wytrą się dziury po kilku wyjazdach w trudniejszy teren
My postawiliśmy na model Thule Chariot Cab 2. Używamy jej trzeci rok i na każdym wyjeździe doceniamy wszystkie rozwiązania, które wymieniłam wyżej. Minus tej przyczepy jest taki, że nie do każdego samochodu się mieści, sugeruję sprawdzić to przed zakupem.

Hol rowerowy
Przychodzi taki moment w życiu każdego małego turysty rowerowego, że wydaje mu się, że potrafi więcej, lepiej i dłużej niż faktycznie potrafi. I w momencie, kiedy okazuje się, że się przeliczył w swoich założeniach, przydaje się wyrozumiały rodzic z zamontowanym holem, za pomocą którego może pociągnąć malucha, przedłużając niejako stan pozornej dorosłości, aż do momentu, kiedy maluch zmęczy się na tyle, aby umieścić go w przyczepie.
I tutaj pojawia się pytanie, jaki hol wybrać, bo ceny wahają się od 200 do 1200 zł. Jeśli planujesz wyjazdy w teren, gdzie nie ma asfaltowej ścieżki rowerowej i wybrukowanego chodnika, wybierz najlepszy, najstabilniejszy, najbezpieczniejszy hol, czyli Follow me. W chwili kiedy piszę ten artykuł, nie ma dla niego alternatywy. Ten hol trzyma rower dziecka w stabilnej pionowej pozycji nawet na wybojach, dziurach, kamieniach, korzeniach i innych przeszkadzajkach, jakie często można spotkać poza miastem, nawet na szlaku rowerowym.
Rowerek dla dziecka
Wybierając pierwszy rowerek z pedałami dla Nadii wiedzieliśmy, że docelowo chcemy go zabierać na wyprawy. Zdawałam też sobie sprawę z tego, że przez większą część trasy będzie on stanowił balast, który ktoś z nas będzie musiał transportować, bo dziecko w wieku 5-6 lat przejedzie samodzielnie podczas takiej wyprawy 5-20 km, a ogółem w ciągu dnia pokonujemy znacznie dłuższe dystanse. Dlatego dla nas głównym kryterium wyboru była waga. I to już jest kryterium wystarczające do zawężenia zbioru dostępnych opcji do dwóch modeli rowerków dziecięcych – Woom 3 i Kubikes 16″. Obydwa ważą 6 kg. Różnice między tymi dwoma rowerami są natury kosmetycznej, ceną też się zasadniczo nie różnią, a więc sugeruję decydować się na ten, który w danej chwili jest dostępny lub tańszy.
My, po konsultacji z właścicielem sklepu dzieciakiwplecaki.pl, zdecydowaliśmy się na Kubikes. Przy okazji, jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości czy pytania odnośnie sprzętu do turystyki rowerowej z dziećmi, polecam pogadać z Sebastianem, gdyż poza tym, że prowadzi sklep rowerowy, to sam włóczy się po świecie na rowerze, wraz z całą rodziną i przy okazji osobiście testuje sprzęt, który ma w swoim sklepie i wypożyczalni.
Kask rowerowy
Coś w tym jest, że w momencie kiedy pojawia się na świecie dziecko, bardziej dbamy również o swoje własne bezpieczeństwo. Ja przynajmniej zauważyłam to u siebie. Wraz z powrotem do turystyki rowerowej po przerwie związanej z ciążą i wczesnym macierzyństwem, dojrzałam do kasku (brawo ja!). Szybko się jednak przekonałam, że znalezienie odpowiedniego modelu nie jest łatwe. Z kaskiem jest jak z butami sportowymi – musi leżeć idealnie, nie może uwierać, ugniatać, ciągnąć, podduszać. Kiedy masz go na głowie ma być tak wygodny, że zapominasz o jego obecności. Wiesz czemu? Bo gdy będziesz jechać pod górkę w upale, z balastem sięgającym 60 kg, to każdą niedogodność będziesz czuć znacznie mocniej. Dlatego kask rowerowy trzeba dobrać do kształtu swojej głowy i osobistych preferencji, przymierzając najlepiej kilka modeli, aby mieć porównanie.
Dla mnie, poza oczywistą wygodą, ważne było również to, aby kask miał dedykowane miejsce na kucyk. Niestety, ale lepiące się do karku włosy są zmorą wielu osób. Ja nie wyobrażam sobie jeździć z przylepioną do spoconej szyi kitką, dlatego zdecydowałam się na kask rowerowy ABUS Viantor, który nie dość, że posiada otwór na kucyk, to okazał się być modelem prawie idealnym. Napisałam „prawie”, gdyż jedyny mankament tego modelu to brak siatki przeciw owadom, ale można dokupić wkład z innego modelu lub dorobić taką siateczkę samemu, np. wykorzystując kawałek firanki.
Sakwy rowerowe
W jakiejś grupie poświęconej turystyce rowerowej, przeczytałam opinię, że wszystkie sakwy droższe od Crosso są przerostem formy nad treścią. I tak i nie. Ja od blisko 10 lat używam sakw Crosso Dry Big i jestem z nich zadowolona. Bo są pojemne, wodoodporne a nawet wodoszczelne, odporne na uszkodzenia mechaniczne (zadrapania krzakami, upadki roweru na twardą nawierzchnię), działanie promieni UV, nie wymagają dodatkowej impregnacji, są łatwe do założenia i zdjęcia z bagażnika. Gdyby jednak okazało się, że istnieją sakwy rowerowe, które poza tymi cechami, mają także kieszonki, przegródki na drobny szpej, są lżejsze i mają podobną cenę, rozważyłabym ich zakup. Na chwilę obecną jednak sakwy polskiej firmy Crosso są dla mnie optymalnym wyborem.
Nowym nabytkiem w moim zestawie jest torba na kierownicę Ortlieb Ultimate Six Classic, która stała się doskonałym miejscem do przechowywania aparatu w trakcie jazdy. Jest na tyle pojemna, że zmieści nawet lustrzankę. Wodoodporność, szybkość otwierania pokrywy i demontażu to ogromne zalety, które wyłoniły ją spośród innych opcji. Dzięki niej, mogę w miarę bezpiecznie przechowywać aparat w trakcie jazdy i szybko go wyjąć w razie potrzeby, bez konieczności odstawiania roweru, co z przytroczonymi sakwami nie zawsze jest możliwe. U mnie dodatkowym wyzwaniem było zamontowanie torby na mojej nietypowej kierownicy, ale dzięki sugestii sklepu Rowertour.com, dobrałam do niej adapter Basil Klick Fix i udało się.
Bagażnik rowerowy na hak
Ten temat zgłębiliśmy aż za dobrze. Do tego stopnia, że nie wiem co napisać aby było to politycznie poprawne, więc może po prostu postawię na szczerość… na chwilę obecną żaden producent nie oferuje niezawodnych i zabezpieczających przed kradzieżą bagażników rowerowych.
Ale od początku – zaczynaliśmy od bagażnika dachowego – opcji budżetowej, ale niewygodnej w użytkowaniu i utrudniającej jazdę, szczególnie po autostradzie i w silnym wietrze. Szybko zdecydowaliśmy się na zmianę na bagażnik montowany na hak, uchylny, z uwagi na nadwozie typu kombi. Producent Yakima – jeden z liderów w tej kategorii produktów.
Plastikowe elementy konstrukcji zaczęły się wykruszać już po roku sporadycznego użytkowania i garażowania. Trochę słabo, biorąc pod uwagę cenę tego sprzętu. Szczęście w nieszczęściu było takie, że plastiki powyłamywały się tuż przed wyjazdem, a nie w trakcie podróży, dzięki czemu mogliśmy wymienić kluczowe elementy w sklepie, w którym rok wcześniej dokonaliśmy zakupu i nie popsuło nam to planów urlopowych. Po powrocie bagażnik został w całości zareklamowany i wymieniony na nowy, ale nie jesteśmy już przekonani do jakości produktów Yakima.
Czarę goryczy przelała przygoda z kluczem. Pomijając szczegóły, pewnego dnia, dojeżdżając do Wiednia z rowerami na bagażniku, zorientowaliśmy się, że klucze do bagażnika zostały w Rzeszowie. Zanim do Wiednia dojechaliśmy, miałam już nagranego zawodowego włamywacza, który zobowiązał się otworzyć zamek następnego dnia. Okazało się, że nie było potrzeby fatygowania pana, gdyż nawet nie posiadając klucza ani specjalistycznego sprzętu, możesz rozmontować zabezpieczenia… przy użyciu śrubokrętu i kombinerek.
Po tym wydarzeniu, zdecydowaliśmy się jednak poszukać innego bagażnika na hak, innego producenta, np. Thule, Uebler, Westfalia, Aguri, Taurus. Zrobiliśmy bardzo dokładny research i okazuje się, że… nie znaleźliśmy lepszej opcji. Na chwilę obecną wszystkie bagażniki rowerowe mają stosunkowo dużo plastikowych elementów, każdy bagażnik możesz rozbroić przy pomocy prostych narzędzi, nie posiadając kluczy zamku (teoretycznie) zabezpieczającego. Dobra wiadomość dla złodziei, gorsza dla posiadaczy bardziej wartościowych rowerów. Z bagażników, które oglądaliśmy, Yakima mimo wszystko ma te zabezpieczenia najlepsze, gdyż jedynie w tym bagażniku jest tak, że aby zdjąć bagażnik z auta, musisz najpierw zdjąć rowery (dodatkowe utrudnienie dla złodzieja).
Póki co, zostajemy więc przy Yakima FoldClick, ale odtąd rowery będziemy na postojach spinać dodatkowo zapięciami typu u-lock.
Namiot
Wraz z powiększeniem się rowerowej rodziny, wzrosły potrzeby lokalowe. Do tej pory mieściliśmy się razem z bagażami w 2-osobowym iglo, ale przy trzech osobach byłoby to mocno utrudnione. Kilka tygodni zajęło mi znalezienie idealnego namiotu. Takiego, który będzie na tyle kompaktowy, że nie będzie stanowił problemu podczas wypraw rowerowych i na tyle pojemny, że po 3 nocach nie zaczniemy kląć na brak miejsca. Wybór padł na namiot Coleman Chimney Rock 3 Plus. Dlaczego wybrałam ten namiot?
- Stosunkowo niska waga jak na namiot trzyosobowy: 6,5 kg
- Wysoki poziom wodoodporności: 4500 mm
- Duży przedsionek, który służy za jadalnię, składzik i bawialnię w deszczowe dni
- Podłoga w przedsionku zintegrowana z sypialnią
- Zaciemniona sypialnia
Ale UWAGA! Po dwóch miesiącach użytkowania namiot został zareklamowany i zwrócony, gdyż nie przetrwał pierwszej solidnej ulewy. Tropik przeciekł. Tak więc nie polecam.
Aktualnie jesteśmy już posiadaczami innego namiotu, o identycznej konstrukcji i bardzo podobnych parametrach – Hannah Shelter 3, który będziemy testować w przyszłym sezonie.
Nie ujęłam fotelika
Ktoś mógłby zauważyć, że nie ujęłam fotelika rowerowego w tym zestawieniu, a przecież w opinii wielu osób jest budżetową alternatywą dla przyczepki. Nie, według mnie nie jest. Nie jest to rozwiązanie ani bezpieczne, ani wygodne, zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica, oczywiście jeśli planujesz wyjazdy na dłuższe dystanse, poza miasto, z sakwami. Dlaczego?
- Fotelik nie posiada dobrej ochrony przed insektami (kto przeżył atak much końskich, ten zrozumie jakie to ważne)
- Całkiem zmienia środek ciężkości, i powoduje, że trudno jest utrzymać rower w pionie np. na piaszczystej drodze
- Kiedy dochodzą do tego sakwy, prawdopodobieństwo upadku na takiej nawierzchni jest bardzo wysokie
- W przypadku upadku rodzica, dziecko jest bezpośrednio narażone na zderzenie z twardą nawierzchnią, krawężnikiem itp
- Nie amortyzuje wystarczająco nierówności terenu, dziecko co chwilę mocno podskakuje i jest bujane
- Nawet w przypadku fotelików z odchylanym oparciem, nie jest to opcja dobra do dłuższej jazdy ze śpiącym dzieckiem – lepiej wtedy zatrzymać się i ułożyć dziecko na kocu, a wiadomo, nie wszędzie jest to możliwe
- Nie chroni w żaden sposób przed słońcem, deszczem i wiatrem
Fotelik rowerowy, owszem, jest dobrym rozwiązaniem na krótkie dojazdy, np. do przedszkola, do sklepu, max kilka km po mieście. Na teren bardziej wymagający lepiej zaopatrzyć się w przyczepkę rowerową, która zapewni przede wszystkim większe bezpieczeństwo, a także większy komfort użytkownikom.
Mam nadzieję, że moje podpowiedzi choć trochę pomogą Ci w podjęciu decyzji o tym co i czy warto kupić aby móc komfortowo i bezpiecznie uprawiać turystykę rowerową z dzieckiem. Jeśli masz jakieś pytania, wątpliwości, o czymś nie wspomniałam, coś trzeba doprecyzować – napisz proszę komentarz poniżej.
Ten wpis ma 0 komentarzy